Obserwuj w Google News

Iga Świątek zrobiła to jako pierwsza. Takiej sytuacji jeszcze nie było

2 min. czytania
07.11.2023 08:57
Zareaguj Reakcja

Iga Świątek w finale turnieju WTA Finals w Cancun nie pozostawiła żadnych złudzeń, kto w tym spotkaniu był lepszy. Jessica Pegula ugrała tylko jednego gema. Takiej sytuacji nie było w całej 51-letniej historii tej imprezy

Iga Świątek
fot. PAP/EPA

WTA Finals rozgrywany jest od 1972 roku. Pierwszą mistrzynią została Chris Evert. W latach 1984-1998 do końcowego sukcesu niezbędne było wygranie trzech, a nie jak obecnie dwóch setów. To był jedyny kobiecy turniej z typowo męską formułą.

My też mieliśmy swoje chwile radości. W 2015 roku Agnieszka Radwańska jako pierwsza polska tenisistka wygrała imprezę tej rangi. W finale w Singapurze popularna "Isia" ograła Petrę Kvitovą 6:2, 4:6, 6:3. Krakowianka nigdy nie zwyciężyła w Wielkim Szlemie, dlatego triumf w finałach WTA uznaje się za jej największy sukces w karierze.

Świątek pobiła rekord WTA Finals

Do grona mistrzyń WTA w poniedziałek dołączyła Iga Świątek. Polska tenisistka w niespełna godzinę pokonała Jessicę Pegulę 6:1, 6:0. Zdobyte punkty pozwoliły jej na powrót na pozycję liderki rankingu WTA. Raszynianka została też rekordzistką WTA Finals.

W przeszłości zdarzało się, by zawodniczki wygrywały w pojedynczych setach 6:0. Nigdy jednak nie było sytuacji, by finalistka zdołała ugrać tylko gema! Największe zwycięstwa odniosły Martina Navratilova z Chris Evert w 1983 roku (6:2, 6:0) i dwie dekady później Kim Clijsters z Amelie Mauresmo (6:2, 6:0). W 2014 roku Serena Williams rozbiła Simonę Halep 6:3, 6:0.

Iga Świątek w 2023 roku

To był ostatni akcent sezonu 2023 w kobiecym tenisie. Kolejny ruszy za niespełna dwa miesiące. Mniej więcej tyle samo Iga Świątek czekała na odzyskanie pozycji liderki rankingu WTA - utraciła ją 11 września po porażce z Jeleną Ostapenko w czwartej rundzie US Open.

To był bardzo udany rok dla polskiej tenisistki. Wygrała aż sześć turniejów - od rangi 250 w Warszawie po Wielki Szlem w Paryżu - a dwa kolejne finały przegrała. W Dubaju lepsza była Barbora Krejcikova, w Madrycie Aryna Sabalenka. Niestety z powodu nakładającego się kalendarza nie zobaczyliśmy jej w meczach reprezentacji Polski w Billie Jean King Cup.

- Dziękuję bardzo za wsparcie i za to, że oglądaliście. Cały ten sezon był niesamowity i strasznie długi, więc dziękuję też, że dotrwaliście i że jesteście ze mną na każdym turnieju. Do zobaczenia w przyszłym sezonie! - powiedziała później Polka przed kamerami Canal+ Sport.

Źródło: RadioZET/Canal+ Sport

Nie przegap