Marta Kubacka opuści szpital na święta? "Może zrobią nam niespodziankę"
Marta Kubacka od blisko trzech tygodni przebywa w szpitalu w Zabrzu z powodu problemów natury kardiologicznej. Stan żony Dawida Kubackiego szybko się poprawia, ale najpewniej para nie będzie mogła spędzić Wielkanocy we własnym domu. - Chyba że nam zrobią niespodziankę i nas ze szpitala "wygonią" - przekazał skoczek.

Dramat Marty Kubackiej poruszył całą Polskę. 19 marca żona Dawida Kubackiego trafiła do szpitala ze względu na kłopoty z sercem. Mistrz świata z Seefeld natychmiast podjął decyzję o wycofaniu się z finałowego konkursu cyklu Raw Air w Vikersund i wrócił do cierpiącej żony.
Pierwsze informacje były dramatyczne. "Marta walczy o życie" - pisał czwarty zawodnik zakończonego w niedzielę sezonu Pucharu Świata. W kolejnych dniach spływały jednak znacznie lepsze wieści. - Żona z dnia na dzień czuje się lepiej. Najważniejsze, że wszystko idzie w dobrą stronę. To nie jest łatwe, potrzebujemy czasu, by w tej sytuacji się odnaleźć i finalnie z niej wyjść do zupełnej normalności. Najważniejsze jest to, że mamy światełko w tunelu - mówił Kubacki Mateuszowi Ligęzie z Radia ZET.
Wielkanoc 2023 u Kubackich. Jak będzie wyglądać?
W licznych wywiadach 33-letni nowotarżanin podkreślał, że wraz z Martą śledził końcówkę sezonu. Wzruszył ich gest Anże Laniska, który na pucharowe podium wszedł z tekturową podobizną Dawida. Najważniejsze jest jednak to, że żona zawodnika szybko wraca do stabilnej normy i robi postępy w rehabilitacji.
Marta Kubacka najpewniej pozostanie w szpitalu na święta wielkanocne. O tym, jak będą wyglądały najbliższe dni, Dawid opowiedział w rozmowie z Arturem Bogackim z "Gazety Krakowskiej".
- Na pewno 99 procent świętą będą w rozjazdach - mówił brązowy medalista tegorocznych MŚ w Planicy. - [Święta spędzimy z] całą rodziną, ale nie jednocześnie. Chyba że nam zrobią niespodziankę i nas ze szpitala "wygonią" - dodał.
- Wiem, że żona jest pod opieką profesjonalistów i jeżeli będą mieli jakiekolwiek wątpliwości, to będą woleli zostawić ją dłużej, żebyśmy potem wrócili do domu bezpiecznie, z przekonaniem, że nic podobnego już się nie wydarzy - podkreślił. Zaznaczył, że opuszczenie szpitala przez jego małżonkę to kwestia kilku tygodni, a nie dni czy miesięcy.
RadioZET.pl/gazetakrakowska.pl