Stoch zapytany o starty z Rosjanami. "Możemy o tym długo rozmawiać"
W ostatnim czasie coraz więcej światowych federacji różnych dyscyplin zaczyna przychylniej patrzeć na rosyjskich i białoruskich sportowców, dopuszczając ich do kolejnych zawodów. O potencjalne starty z rosyjskimi skoczkami zapytany został Kamil Stoch. W rozmowie z portalem Wirtualna Polska skoczek zaznaczył, że to "trudny temat". - Uważam, że decydować powinny instytucje zarządzające sportem - powiedział trzykrotny mistrz olimpijski.

Mimo że wojna w Ukrainie wciąż trwa zmieniają się decyzje w świecie sportu. Po ponad rocznej absencji rosyjskich i białoruskich zawodników pojawiają się pierwsze decyzji federacji, które uchylają zakaz i dopuszczają sportowców z tych krajów do rywalizacji. Tak stało się z m.in. w tenisie stołowym, taekwondo, czy triathlonie. Przypomnijmy, że pod koniec marca sam MKOl zaczął mówić o dopuszczaniu Rosjan i Białorusinów pod neutralną flagą pod warunkiem, że dani sportowcy nie wspierali aktywnie wojny oraz nie są związani z wojskiem i klubami wojskowymi.
- Podjąłem decyzję, że nie wypowiadam się w tej kwestii. To jest trudny temat. Uważam, że decydować powinny instytucje zarządzające sportem - przyznał Kamil Stoch w rozmowie z serwisem Wirtualna Polska.
W trakcie rozmowy zawodnik z Zębu został zapytany, czy wyobraża sobie rywalizację z Rosjanami podczas konkursów w Pucharze Świata. Jednak skoczek nie zamierza udzielać publicznej odpowiedzi na to pytanie.
Kamil Stoch unika odpowiedzi ws. rosyjskich sportowców
- Moglibyśmy sobie długo na ten temat porozmawiać prywatnie, ale publicznie nie będę się wypowiadać. To sprawy, w których granica między sportem a polityką jest bardzo cienka. Muszę się skupić na sobie i swoich skokach - kontynuował w wywiadzie dla portalu Wirtualna Polska.
W dalszej części Stoch podkreślał, że wojna to ludzka tragedia, a w świecie sportu nie ma przyzwolenia na przemoc. Chociaż na początku zajął głos w sprawie rosyjskiej inwazji na naszych wschodnich sąsiadów, ujawnił, że później wiele go to kosztowało.
- Sport powinien pokazywać najszlachetniejsze wartości. Wtedy uważałem, że powinienem zamanifestować swoje poglądy - zrobić cokolwiek, aby dotrzeć do wszystkich, którzy nas oglądali. To jasne, że nie zgadzam się z wojną. Ale ja walczę na arenie sportowej. Zabranie głosu ws. wojny w Ukrainie dużo mnie kosztowało. Straciłem trochę energii, nie mogłem się wystarczająco mocno skoncentrować na sobie i swojej pracy. Dlatego postanowiłem skupić się na pracy właśnie a resztę zostawić wyłącznie ludziom decyzyjnym.
W minionym sezonie Kamil Stoch ukończył zmagania w Pucharze Świata na 14. miejscu z dorobkiem 608 punktów. Jak sam wyjaśnił, ma silne przekonanie, że praca wykonana w ostatniej edycji PŚ da fundamenty pod "coś dobrego w przyszłości".
RadioZET.pl