Oceń
Chcesz być na bieżąco? Śledź Radio ZET - SPORT na Facebooku
Dawid Kubacki w pierwszej serii skoczył 124,5 metra, co dało mu dziewiąte miejsce na półmetku zawodów w Lahti. Niestety, ale w serii finałowej 28-latek wylądował jedynie na 103. metrze i mógł tylko pomarzyć o dobrym wyniku. Zawodnik z Nowego Targu mógł tylko machnąć rękoma z bezsilności.
Dawid Kubacki: Pochopna decyzja Borka Sedlaka
Prawda jest taka, że Kubacki padł ofiarą Borka Sedlaka, który jest odpowiedzialny za zapalenie zielonego światełka dla skoczków. Czech po raz kolejny zareagował niezwykle impulsywnie i nie patrzył na to, żeby zawodnicy mieli równe szanse. Tuż przed wypuszczeniem Polaka, reprezentant biało-czerwonych miał bardzo mocny wiatr pod narty. W momencie zapalenia zielonego światła, warunki diametralnie zmieniły się. Niestety, ale w tamtej chwili 28-latek był już na progu. Zaraz po wybiciu otrzymał wiele podmuchów, które wręcz wciskały go w dół.
Zawodnik w powietrzu starał się walczyć z niekorzystnym wiatrem, ale żywioł był tak silny, że Kubacki nie miał zbyt wiele do powiedzenia. Skoczek z Nowego Targu był mocno poirytowany całym zdarzeniem, ale jedyne co mógł zrobić, to tylko machnąć rękami z bezsilności. Finalnie Polak spadł z dziewiątej na 28. pozycję.
RadioZET.pl/sport.pl/MW
Oceń artykuł