Oceń
Chcesz być na bieżąco? Śledź Radio ZET - SPORT na Facebooku
W drugiej serii niedzielnych zawodów w Bad Mitterndorf, Kamil Stoch na mamuciej skoczni w Kulm uzyskał jedynie 159 metrów. Tuż po wylądowaniu, trzykrotny mistrz olimpijski nie mógł powstrzymać się od komentarza i rzucił do kamery ironiczne pytanie: „No i co, panie Borku?”. Skoczek z Zębu miał pretensje do Borka Sedlaka, który puścił go w tak fatalnych warunkach. Czech ujawnił, że po zawodach spotkał się ze Stochem i wyjaśnił sytuację.
- To nic dziwnego, że jeśli zawodnicy rywalizują o jakieś cele, to gdy wiatr krzyżuje im plany, bywają sfrustrowani. Jako były skoczek dobrze to rozumiem. Po tym, gdy po próbie Kamila jury odwołało finałową serię i uznało za końcowe rezultaty po pierwszym skoku, podszedłem do niego porozmawiać. To nie było żadne przepraszanie, raczej próba wyjaśnienia mu tego, co się stało – powiedział Sedlak w rozmowie z „Przeglądem Sportowym”.
Dla 38-latka nie była to pierwsza sytuacja, kiedy zawodnicy mieli do niego pretensje. Sam zainteresowany dodał, że polscy kibice wysyłają mu pogróżki.
- Dla jasności - to, jak się zachowują się polscy kibice na skoczni i jak wiele dobrego robią dla atmosfery podczas konkursów, jest niezwykłe. Niestety przywiązanie do skoków i swoich zawodników przybrało takie rozmiary, że nie mają problemu, by wysyłać do mnie przez internet niewybredne wiadomości. To, jak łatwo dziś przychodzi ludziom obrażanie kogoś w sieci, jest zdumiewające i straszne. Po nieudanym skoku Kamila nie minęła minuta, a już widziałem w telefonie, że pojawiają się jakieś wiadomości.
PŚ w Rasnovie: Nietypowy PROGRAM konkursów w Rumunii. Kiedy skoki?
Kolejne zawody Pucharu Świata odbędą się w Rumunii na normalnej skoczni w Rasnovie. Miejmy nadzieję, że tym razem warunki będą sprawiedliwe dla wszystkich.
RadioZET.pl/przegladsportowy.pl
Oceń artykuł