Oceń
Przypomnijmy. Podczas finału Pucharu Świata 2021/2022 w skokach narciarskich w Planicy trener Michal Doleżal ogłosił, że nie będzie dalej prowadził męskiej reprezentacji Polski. Czech nie chciał czekać na decyzję Polskiego Związku Narciarskiego i sam przekazał opinii publicznej swoje postanowienie. Po zawodach liderzy kadry, zwłaszcza Kamil Stoch i Piotr Żyła zdradzili, że nikt z nimi nie rozmawiał na temat zmiany szkoleniowca. Poinformowali, że chcieliby kontynuować pracę z byłym asystentem Stefana Horngachera.
- W ogóle nas nie zapytano o zdanie. Miały być takie rozmowy, ale ustaliliśmy, że pewne kwestie omówimy po Planicy. Nie powiedziano nam, że przed Planicą podejmą decyzję i nasze rozmowy nie będą miały sensu. To mnie boli, bo uważam, że jako zawodnik też mam sporo do powiedzenia. To, z kim chcę pracować i jak pracować ma znaczenie, i wpływa na to, jak funkcjonujemy. Zdaję sobie sprawę, że nie mogę podejmować żadnych decyzji, że jestem małym trybem w całej machinie. Ale trybem, który wykonuje finalną robotę. Jeśli zarząd PZN chce poskakać, mogę oddać im narty. Uważam, że trener Michal Doleżal jest świetnym fachowcem - mówił trzykrotny mistrz olimpijski przed kamerami Eurosportu. Gro krytyki spadło na barki Adama Małysza, bo to on miał odpowiadać za kontakty pomiędzy związkiem a skoczkami, a tu - w ocenie zawodników - zabrakło komunikacji.
Małysz tłumaczy: rozmawialiśmy z zawodnikami
"Orzeł z Wisły" w rozmowie z Krzysztofem Zaborowskim z Eurosportu wyjaśnił wszelkie kontrowersje i nieścisłości. Tłumaczył, że stawiane mu zarzuty są niezrozumiałe, - Ich reakcja zaskoczyła nie tylko mnie. Dzień przed zawodami rozmawiałem z zawodnikami. Wydawało się, że wszystko jest OK, a następnego dnia coś takiego - mówił. Potwierdził, że to Doleżal domagał się szybszego podjęcia decyzji nt. jego przyszłości, gdyż miał konkretne propozycje z innych federacji.
Dyrektor PZN zdradził, że ustalenia z Czechem były inne. Według stanowiska Małysza trener miał ogłosić skoczkom i sztabowi tę decyzję po konkursach w Planicy, a nie przed kamerami w trakcie zawodów. Jego działania mogły nawet storpedować rozmowy z nowym trenerem, którym ostatecznie został Austriak Thomas Thurnbichler.
Małysz o relacjach z liderami kadry
Słowa Kamila Stocha i Piotra Żyły rozbudziły spekulacje o możliwym konflikcie w kadrze. Jak wyglądają relacje liderów reprezentacji z Adamem Małyszem? - Trudno powiedzieć. Do tamtego momentu w Planicy twierdziłem, że mamy bardzo dobre relacje. Nie dochodziło do spięć. Współpracowaliśmy, dążyliśmy do określonych celów, bo przecież każdemu z nas zależy na sukcesach. Mam nadzieję, że tak pozostanie - przyznał.
Zdaniem Małysza nawet tak doświadczeni i utytułowani zawodnicy nie powinni angażować się w wybory podejmowane przez PZN. - Decyduje związek, który przecież chce jak najlepiej dla zawodników i całej dyscypliny. Decydować może ktoś, kto sam się finansuje, ale tu mamy do czynienia z grupą, gdzie są także młodzi skoczkowie. Cały czas zarzuca się nam, że nie robią postępów, że koncentrujemy się tylko na tych starszych. O młodych również musimy dbać - ocenił.
Małysz wyjaśnił ponadto, że przed laty proponowano Stochowi, by założył swój team, ale odmówił. Nie był w stanie powiedzieć, skąd zawodnicy wzięli plotki o możliwym zakończeniu współpracy ze sponsorami, jeśli decyzja o zmianie trenera nie zostanie podjęta odpowiednio wcześnie. - Nigdy nie było mowy o cięciach. Nie wiem, skąd Kamil to wytrzasnął. Wiceprezes Gumny, który był wtedy ze mną, zadzwonił potem do mnie i sam był zdziwiony. Zresztą rozmawiałem na ten temat z Piotrkiem Żyłą i zapytałem go, gdzie coś takiego usłyszał, bo na pewno nie od nas. Nie był w stanie odpowiedzieć - tłumaczył Małysz.
Sezon PŚ 2021/2022 nie był udany dla biało-czerwonych. Żaden z Polaków nie zmieścił się w czołowej dziesiątce klasyfikacji generalnej, sporadycznie stawali też na podium, a jedynym naprawdę dużym sukcesem był brązowy medal olimpijski Dawida Kubackiego. Na postrzeganie PZN rzutuje też kompromitująca postawa skoczkiń narciarskich.
RadioZET.pl/eurosport.tvn24.pl
Oceń artykuł