Obserwuj w Google News

Marek Papszun nowym selekcjonerem? "To najlepszy trener, z jakim pracowaliśmy"

6 min. czytania
19.09.2023 15:18
Zareaguj Reakcja

- Już podczas rozmów w szatni mówiliśmy między sobą, że trener Papszun to materiał na szkoleniowca w wyższej lidze. Każdy z nas wtedy był zdania, że to najlepszy fachowiec, z jakim do tej pory pracowaliśmy – mówią o trenerze jego byli podopieczni. W środę okaże się, czy Marek Papszun, wymieniany w gronie faworytów do objęcia stanowiska selekcjonera, otrzyma od PZPN-u szansę na prowadzenie kadry.

"Najlepszy trener, z jakim pracowaliśmy". Tak zawodnicy wspominają Marka Papszuna
fot. Michal Dubiel/REPORTER

O historie związane z trenerem Papszunem zapytaliśmy jego podopiecznych z czasów pracy w Legionowii i Świtu Nowy Dwór Mazowiecki, z którego później trafił do Rakowa. W Legionowie szkoleniowiec wywalczył awans z III do II ligi w pierwszym roku pracy, a potem zajął historyczne 4. miejsce na drugim poziomie rozgrywkowym. Byli podopieczni trenera z tych klubów wspominają, że trener Papszun od początku wyróżniał się podejściem i organizacją pracy.

- Gdy trener do nas trafił Legionovia była w przebudowie. Po kilku pierwszych kolejkach wyniki nie były satysfakcjonujące i włodarze klubu sięgnęli po postać nie do końca znaną na Mazowszu, trenera z Łomianek. Na początku trener Papszun to była wielka niewiadoma, ale po pierwszych treningach zdobył zaufanie i szacunek wszystkich zawodników. Imponujące było to, jak profesjonalnie przygotowywał się do zajęć, jaką miał organizację pracy – wspomina okres pracy z trenerem Papszunem Sebastian Janusiński, obecnie trener AP Agape Białołęka.

Marek Lendzion, były zawodnik Legionovii i podopieczny Papszuna dodaje: O trenerze mogę mówić na dwa sposoby: dobrze albo bardzo dobrze. Moja przygoda w Legionovii zaczęła się od testów w Nowym Dworze. Miałem z trenerem dwie jednostki treningowe. Wiadomo, że po takich zajęciach ciężko coś powiedzieć, ale podejście do nich było niesamowicie profesjonalne. Po pierwszych dniach mogłem stwierdzić, że to duży fachowiec.

Trener Papszun, z wykształcenia historyk i wfista był zatrudniony jednocześnie w szkole w Legionowie i klubie. - Nigdy nie odczuwaliśmy tego, że miał inną pracę, że zajęcia tracą na jakości. Na tym poziomie był w stanie zapewnić nam profesjonalne warunki treningu. Był detalistą od początku. Dopracowywał indywidualne zachowywania zawodników na analizie, podkreślał, na czym mu zależy w pewnych sytuacjach – mówi Michał Złotkowski, obecnie trener IV-ligowego KS CK Troszyn.

"Sam jeździł po boisku traktorem i przygotowywał je do gry"

Cechą charakterystyczną Papszuna, z której słynął w każdym klubie, do jakiego trafiał, była profesjonalizacja wszystkich elementów pracy piłkarza. Odżywiania, regeneracji, treningu, analizy rywala, odpraw czy nawet transportu. - Trener był tytanem pracy. Bardzo często wyglądało to tak, że gdy przed treningiem przyjeżdżaliśmy 30-40 minut, trener już tam był. Biegał kółka wokół boiska albo grał w siatkonogę z kierownikiem drużyny. Sławne są już opowieści o tym, jak wcześniej, w Tarchominie, sam jeździł traktorkiem po boisku i je przygotowywał – opowiada Marek Lendzion.

Sebastian Janusiński dodaje: - Narzucał etos swojej pracy. Poświęcał dużo czasu po treningu i przed nim na analizę tego, co robiliśmy. Organizacja treningu była dobra na tyle, że wszystko robiliśmy po coś. Wiedzieliśmy, że chce przygotowywać drużynę na kolejne spotkania, obserwował przeciwników. My zawsze dostawaliśmy od niego pakiet informacji, dzięki czemu było nam łatwiej, a do tego wzrastało zaufanie do trenera. To wszystko napędzały wyniki, ale i w trudniejszych momentach poprzez swoje podejście, dobry warsztat, umiejętność zarządzania drużyny, mieliśmy do niego zaufanie.

W Legionovii razem z trenerem Papszunem współpracował mały sztab - z kierownikiem drużyny, asystentem Marcinem Płuską, późniejszym trenerem Kotwicy Kołobrzeg, trenerem bramkarzy Maciejem Sikorskim, Michał Trzaskomą, późniejszym fizjoterapeutą reprezentacji U-21. - Dobrał sztab, z którymi stworzył całość, rodzinę. Takiej atmosfery, jaką miałem w szatni w Legionovii nie spotkałem ani przed, ani po tym jak byłem w Legionovii. Z Maćkiem Sikorskim trener był jak woda i ogień. Maciek to ogień, dużo emocji, a trener Papszun spokojny i wyważony – mówi Lendzion.

Cechy drużyn trenera Papszuna

Byli podopieczni Papszuna wskazują też, że trener już podczas pracy w Legionovii szukał zawodników pod styl swojej drużyny. Wiele z elementów, o których mówili, wydaje się znajome, gdy przypomnimy sobie charakterystykę gry jego późniejszego klubu: Rakowa. - Trener od zawsze szukał zawodników z osobowością, nie tylko uzdolnionych czysto piłkarsko, z potencjałem ogromnym, ale takich, którzy mnóstwo pracują. To przeniósł z niższych lig na najwyższy poziom. Przykładem jest choćby Gutkovskis – nie miał największego potencjału, biegał za dwóch, mówiono, że to nie jest napastnik na mistrza Polski. Trener długo na niego stawiał i z takim piłkarzem udało się zdobyć tytuł – podkreślał Złotkowski.

Jakie były inne charakterystyczne cechy drużyn Papszuna? - Bardzo chciał odzyskiwać piłkę i być w jej posiadaniu, ale nie chodziło mu o samo posiadanie, tylko bezpośrednie tworzenie sytuacji pod bramką rywali. Duża odpowiedzialność taktyczna, w grze obronnej, zorganizowany zespół. Nie było przypadkowości w grze, musieliśmy wykonywać zadania, ale i była przestrzeń, by rozwiązywać akcje kreatywnie. Mieliśmy miejsce na własne pomysły, jednak pewne zasady musiały być respektowane i od tego nie było odstępstw – opisuje trener Janusiński.

Marek Lendzion: U trenera Papszuna intensywność zawsze musiała być wysoka. Taktycznie wyglądało to nieco inaczej niż w Rakowie, bo graliśmy na 4 obrońców. Kluczowa była chęć odbioru piłki jak najbliżej jego bramki, wysoki pressing, chęć posiadania piłki, tworzenia sytuacji. To już wtedy, na poziomie III ligi, kiełkowało u trenera.

Papszun otaczał wirtuozów swoimi "żołnierzami"

Zawodnicy Legionovii podkreślali jednocześnie, że pomiędzy ich drużyną a Rakowem trenera Papszuna było widać wiele podobieństw i to pomimo różnicy poziomów. - Pierwszy punkt wspólny to silna wysoka dziewiątka, dobrze grająca tyłem do bramki. Nie tylko oczekująca na piłkę, ale i pracująca w obronie. Szybkie skrzydła. Teraz Raków ustawia się inaczej, ale wówczas, w Legionovii tak graliśmy. Ważny był też pracowity środek pola. Jak sobie przypomnę Tarasa Romańczuka (późniejszego kadrowicza – red.), Pawła Broniszewskiego czy Pawła Tomczyka to naprawdę byli to zawodnicy biegający mnóstwo i lubiący ciężką pracę na boisku. Do tego trener otaczał wirtuozów piłkarskich zawodnikami od czarnej roboty. Nikt się na to nie obrażał, każdy wywiązywał się ze swoich zadań. Wiedział, gdzie ustawiać swoich żołnierzy. Świetnie przygotowywał motorycznie i to do tej pory jego konik. Na boisku nie zastanawialiśmy się, czy starczy nam siły – podkreślał Sebastian Janusiński.

- Trener szuka zawodników podobnych do siebie. Którzy nie narzekają, wytrzymują w trudnych chwilach. To było widać. Podkreślał na odprawach, jak ważne jest zaangażowanie, poświęcenie, nieodpuszczenie w kluczowych sytuacjach – wspominał swojego trenera Michał Złotkowski.

"Wszystko, co robił trener działało w trakcie meczu"

W Legionovii było już też widać, jak trener Papszun podchodził do analizy taktycznej własnej drużyny i zespołu rywala. - My jeździliśmy do Pruszkowa, by tam oglądać mecze rywali po piątkowym treningu, gdy swoje spotkania  grał Znicz. Czasem mi też zdarzyło się tam pojechać, a trener i asystent byli regularnie. Asystent kręcił, a trener oglądał z trybun. To, jaki poziom detali wynajdował, było imponujące. Wdrażał je później w trening, wychodziliśmy na mecz w sobotę i to wszystko działało. Gdzie można przeciwnika zaskoczyć, gdzie ma przeciwnik mocne strony. Kibic tego nie widział, trener tak – obrona gra nisko, zbyt szeroko lub wąsko, jest spóźniona. To naprawdę pomagało, bo w konkretnych sytuacjach zaskakiwaliśmy przeciwnika – opisuje Marek Lendzion.

Sebastian Janusiński dodaje: Mieliśmy swój styl. Nie gromadziliśmy punktów przypadkowo, tylko konsekwentnie. Każdy dostał pakiet informacji, co mieliśmy robić i trener pracował, byśmy grali świadomie. Potrafił też zarządzać, wiedział, kiedy komu dać grać, a kogo posadzić na ławce. Dobrze zarządzał zasobami ludzkimi – młodymi zawodnikami i tymi bardziej doświadczonymi. Czuł, kiedy docisnąć, a kiedy odpuścić.

- Rozwijał się cały zespół i zawodnicy. Ja zrobiłem duże postępy w krótkim czasie, choć, gdy zaczynałem pracę z trenerem, miałem 25-26 lat. Dużo się nauczyłem pod względem taktycznym, technicznym. Nacisk był na pracę. To później widzieliśmy w Rakowie – pamiętamy jakich zawodników wziął, to nie byli najlepsi piłkarze z danej półki, nie najlepsi na swoim poziomie, a i tak każdy z nich się rozwijał – podsumował trener Michał Złotkowski.

Trener Papszun na selekcjonera kadry: tak czy nie? „To najlepszy trener, z jakim pracowaliśmy”

Byli podopiecznych trenera Papszuna zapytaliśmy też o to, jak oceniają jego kandydaturę na stanowisko selekcjonera. - Jego osobowość jak najbardziej pasuje do tej pozycji, o ile trener tego chce, bo praca selekcjonera jest inna niż trenera w klubie. To najlepszy kandydat w Polsce, tym bardziej że jest wolny. Jakby leżał kupon w totolotka na ziemi. Trzeba podnieść i zobaczyć czy jest ważny, bo nie ma się nad czym zastanawiać – barwnie opisuje Złotkowski.

- W gronie kolegów mówiłem kiedyś, że w pierwszej kolejności to kandydat na trenera Legii, bo jest stąd, z Warszawy, a w drugiej - na stanowisko selekcjonera. Myślałem, że nastąpi to w odwrotnej kolejności. Uważam, że to idealny materiał na selekcjonera. W towarzystwie starszych czy młodych wszyscy mówiliśmy, że to najlepszy trener, z jakim pracowaliśmy.

Trener Sebastian Janusiński podsumowuje: Za czasów gry w Legionovii, w szatni czy saunie, nie pamiętam dokładnie, padło w rozmowie między zawodnikami, że trener Papszun zajdzie gdzieś daleko, że to trener na wyższą ligę. Wtedy graliśmy na II albo III poziomie rozgrywkowym. Nie sądziliśmy, że aż tak daleko, że zdobędzie mistrzostwo Polski i zostanie kandydatem do objęcia kadry. Jestem przekonany, że sobie poradzi. Bardzo wielu byłych zawodników trenera Papszuna to obecnie trenerzy, osoby pracujące przy piłce. To też z całą pewnością pieczątka po trenerze Papszunie.

RadioZET.pl/PAB