Kompromitacja w Kiszyniowie. Żenująca porażka Polaków z Mołdawią
Totalna kompromitacja reprezentacji Polski w trzecim meczu el. Euro 2024. We wtorkowym meczu biało-czerwoni mimo prowadzenia 2:0 przegrali z Mołdawią 2:3.

Polscy piłkarze dobrze rozpoczęli mecz z Mołdawią. Zgodnie z założeniami to biało-czerwoni dominowali na placu gry, ruszając za każdym razem na przeciwnika po stracie futbolówki. Po kilku minutach trafił się okres bałaganu i złych zagrań. Dodatkowo gracze Fernando Santosa nie kwapili się do intensywniejszego pressingu.
Jednak w 13. minucie Polacy zdołali otworzyć wynik spotkania. Po wrzutce Przemysława Fankowskiego w pole karne Robert Lewandowski zgrał piłkę głową do Arkadiusza Milika, a ten z najbliższej odległości pokonał bezradnego Raileana. Polacy całkowicie przejęli inicjatywę, a gospodarze byli mocno onieśmieleni, zwłaszcza po utracie bramki. Mołdawianie mieli problemy z wymianą przynajmniej 2-3 podań.
Poza nieobecnością w ofensywie gospodarze pogrywali ostro, nie oszczędzając czy to Sebastiana Szymańskiego, czy Milika, którzy odczuwali walkę o futbolówkę. W 32. minucie Milik fantastycznie zagrał do Lewandowskiego, który zdecydował się na strzał z linii pola karnego, ale posłał piłkę nad poprzeczką. To, co nie udało się wtedy, udało się 60 sekund później. Po bardzo dobrym podaniu od Milika Lewandowski uderzył zza szesnastki, nie dając żadnych szans Raileanowi, podwyższając prowadzenie na 2:0. Jednocześnie był to gol numer 1500 w historii reprezentacji Polski.
Katastrofa Polaków w el. Euro 2024
Podopieczni Santosa mocno rozluźnili się po drugim trafieniu, a ich gra zaczęła wyglądać o wiele swobodniej. W międzyczasie po stronie gospodarzy brakowało m.in. jakości indywidualnej i uporządkowania. Chwilę przed zakończeniem pierwszej części połowy Milik znów kapitalnie wypatrzył Lewandowskiego, a ten uderzył tuż przy słupku.
Biało-czerwoni upokorzeni. Tak padły gole w meczu Mołdawia - Polska
Zaledwie trzy minuty po zmianie stron Mołdawia złapała kontakt. Po feralnej stracie piłki przez Piotra Zielińskiego Wojtka Szczęsnego pokonał Nicolaescu, popisując się świetnym uderzeniem. Po zdobyciu gola Mołdawianie zaczęli grać wyżej, szukając kontaktu stając się agresywniejsi. Od momentu straty bramki biało-czerwoni kompletnie stanęli w miejscu, jedynie obserwując to, co działo się na boisku. W 62. minucie Nicolaescu po raz drugi trafił do siatki, ale przed strzałem dopuścił się faulu w ataku. Mimo szczęścia Polacy nie potrafili odtworzyć tego, co pokazywali w pierwszej części meczu. Kwadrans później nasza kadra była o włos od trzeciego gola. Po akcji Jakuba Kamińskiego zagrał on za plecy Sebastiana Szymańskiego, który mógł skierować piłkę do pustej bramki.
Mołdawia za mocna dla Polski, kompromitacja w Kiszyniowie
W 79. minucie Mołdawia doprowadziła do remisu, a na listę strzelców ponownie wpisał się Nicolaescu, radząc sobie z dwójką naszych obrońców i zaskakując Szczęsnego strzałem na dalszy słupek. Cztery minuty później biało-czerwoni znów mieli pecha, bo po główce Jana Bednarka futbolówka odbiła się od poprzeczki. Zaledwie 120 sekund później stadion w Kiszyniowie eksplodował z radości, a Mołdawia wyszła na prowadzenie. Po wyjściu z bramki Szczęsnego do piłki dopadł Postolachi i dośrodkował na głowę Baboglo, który dopełnił formalności. Ostatecznie Polacy ulegli gospodarzom 2:3.
Mołdawia - Polska 3:2 (0:2).
Bramki: dla Mołdawii - Ion Nicolaescu (48, 79), Vladislav Baboglo (86-głową); dla Polski - Arkadiusz Milik (13), Robert Lewandowski (34).
RadioZET.pl