Były reprezentant Polski: Świerczok lubił twardą grę. Nie płakał, że gramy ostro
Kuba Świerczok lubił rywalizację. Nie płakał, gdy starsi zawodnicy grali z nim twardo, nie krzyczał, że kopią go po nogach. Był niepokorny, walczył o siebie. Naprawdę miło wspominam tego chłopaka. Bednarek? Profesjonalista, mądry i inteligentny chłopak. Dużo pracował nad sobą już po treningach – mówi Łukasz Mierzejewski, były reprezentant Polski, który z kadrowiczami Paulo Sousy grał w Górniku Łęczna.

- Janek na początku dostał mało minut, ale jego jakość było widać od razu. Kuba? Niepokorny chłopak, ale bronił się na boisku – tak wspólną grę z kadrowiczami Sousy wspomina Łukasz Mierzejewski, dwukrotny mistrz Polski i były reprezentant kraju
- Mierzejewski w rozmowie z Radiem ZET opowiedział też, jak piłkarze Górnika reagowali na Świerczoka, a także co jest tajemnicą sukcesu Bednarka
- Jakub Świerczok i Jan Bednarek grali w Górniku Łęczna w sezonie 2015/16
- Obrońca Southampton zagrał dla Zielono-Czarnych 18 razy. Świerczok sezon skończył z 32 meczami, w których siedem razy trafił do siatki i zaliczył 3 asysty
Na początku chciałbym zapytać o same mistrzostwa. Przed Euro wiele mówi się o emocjach, tym, czy turniej wywołuje tak silne uczucia jak wcześniejsze: mundial, czy Euro 2016. Pan czeka na rozpoczęcie mistrzostw?
Tak, czekam jak każdy kibic. Ten turniej jest nieoczywisty, rozpoczynamy go z nowym trenerem, nowymi zawodnikami w składzie, więc niewiadomych jest dużo. Myślę, że jak każdy kibic czekam na turniej ze zniecierpliwieniem i nadzieją.
Śledził Pan pierwsze spotkania pod wodzą trenera Sousy? Pytam, bo grał Pan w kadrze lub w klubie z czterema zawodnikami z obecnej reprezentacji Polski: Kamilem Glikiem, Maciejem Rybusem, Janem Bednarkiem i Jakubem Świerczokiem.
Janka Bednarka i Kubę Świerczoka spotkałem w klubie, więc wiadomo, że poznałem ich bardziej. Oglądałem mecze towarzyskie i eliminacyjne kadry, teraz czekamy na spotkania o najwyższą stawkę. System gry się zmienił, ale wielu z zawodników tej kadry już wcześniej w nim grało, więc są na tyle elastyczni, by móc się dostosować. Zobaczymy, czy trener do tej pory potrafił już na tyle przygotować drużynę, że ten system będzie skuteczny. To nie jest tak, że ustawienie jest czymś zupełnie nowym. Trenerowi będzie o tyle łatwiej, że część zawodników poruszanie się po boisku ma już opanowane, więc pozostaje wprowadzenie systemu w życie. Ale wiadomo, że to jak trener ustawi drużynę, zobaczymy dopiero w trakcie meczu.
Z grona obecnych kadrowiczów najwięcej czasu spędził Pan z Kubą Świerczokiem i Jankiem Bednarkiem. Jeżeli chodzi o Bednarka: patrząc na to, jak wyglądały jego początki w Łęcznej, można się było spodziewać, że tak się rozwinie? Grał mało, mówił otwarcie, że nie podoba mu się ta sytuacja.
Janek dostawał po przyjściu mało minut, ale jego jakość było widać od początku. Znajdowaliśmy się wtedy w trudnej sytuacji, broniliśmy się przed spadkiem i trener wystawiał bardziej doświadczonych zawodników. Janek miał duży potencjał piłkarski, a przy tym był mądry i inteligentny. Dobrze bronił, ale też świetnie wyprowadzał piłkę, co zwłaszcza w obecnych czasach w przypadku obrońcy jest bardzo ważne. Janek to miał. Do tego dodatkowo nad sobą pracował, dzięki czemu kariera ułożyła mu się tak, jak założył.
W pierwszych meczach w Łęcznej Bednarek grał nie jako środkowy obrońca, tylko defensywny pomocnik.
Tak, ale trener wystawiał go tam na poszczególne mecze, ze względu na to, jakie były potrzeby. To nie jego pozycja, był środkowym obrońcą, ale piłkarsko sobie radził.
W przypadkach wielu zawodników mówi się, że od początku odznaczali się czymś tak niezwykłym, że widać, że zajdą daleko. Wy jako bardziej doświadczeni zawodnicy podejrzewaliście, że Bednarek to przyszły kadrowicz? Wiadomo, że on grał wówczas w U-20, ale mówię o dorosłej reprezentacji.
Ciężko takie rzeczy przewidywać. Wiadomo, że można w kimś dostrzec potencjał, ale do kadry jest jeszcze długa droga. W przypadku Janka wszystko szybko się potoczyło. On po drodze też dobrze wybrał, poszedł na wypożyczenie z Lecha, wrócił do Poznania, nie oddał tam miejsca. Okazało się, że to była dobra decyzja. Na pewno te wypożyczenia są ważne. Często młodzi zawodnicy przychodzą i na to miejsce muszą czekać. Walczą, a to przynosi efekt. Moder czy Puchacz poszli podobną drogą i także trafili do kadry.
A jak Pan wspomina czas spędzony w szatni i na boisku z Kubą Świerczokiem? Już wtedy to był tak pewny siebie?
Kuba to niepokorny facet. Jako chłopak przeszedł swoje. Zanim trafił do Łęcznej miał problemy z kolanami, dwa razy zerwał więzadła krzyżowe. Jak przychodził do nas, to pod względem fizycznym brakowało mu dużo, by dojść do formy. Na pewno podobało mi się u niego to, że na treningu lubił ostrą rywalizację. Nie płakał, gdy starsi koledzy grali z nim twardo. Nie krzyczał, że kopią go po nogach. Naprawdę można było z nim ostrzej powalczyć.
Co było jego najmocniejszą stroną?
Na pewno świetnie grał tyłem do bramki. Miał też duży luz na boisku. Wykończenie dobre z obu nóg. Trochę gorzej było z mobilnością na boisku przez kontuzje. Wiadomo, że ciężko było mu czasami grać na dużej intensywności, ale nadrabiał siłą i umiejętnościami technicznymi. W szesnastce był bardzo groźny, miał świetny krotki drybling. Naprawdę miło wspominam tego chłopaka. Był niepokorny, walczył o swoje. Przez to, co potrafi zrobić z piłką, obrońcy na pewno będą mieli z nim problem. Umie obrócić się z piłką i zastawić, ma ważne cechy dla napastnika. I na pewno będzie walczył o miejsce w składzie.
Was, doświadczonych zawodników, irytowała jego pewność siebie i bezczelność? Czy wręcz przeciwnie – w szatni trzeba mieć takich zawodników?
Czasami irytowała, ale miał wybaczone. Było kilka spięć między nim a starszymi zawodnikami. Kuba bronił się jednak na boisku. W zespole była dobra atmosfera.
Jeszcze jedno pytanie o byłych kolegów z zespołu. Grał Pan z Maćkiem Rybusem, Kamilem Glikiem i Jankiem Bednarkiem w składzie, oglądał Pan mecze reprezentacji. Biorąc pod uwagę dyspozycję, to kto według Pana wyjdzie na w meczu ze Słowacją?
Przy tak dużej rotacji typowanie nie ma sensu. Nie da się przewidzieć tego, jaki skład zobaczymy w poniedziałek. Na pewno ten pierwszy mecz będzie kluczowy, jak zawsze na tego typu turniejach. Myślę, że reprezentacja może powtórzyć ten wynik z poprzednich mistrzostw Europy.
***
Łukasz Mierzejewski to 5-krotny reprezentant kraju i dwukrotny zdobywca tytułu mistrza Polski. Karierę piłkarską zakończył w 2017 roku. W seniorskiej karierze grał w ośmiu polskich klubach, w tym w Legii i Zagłębiu Lubin (z którymi zdobył tytuł mistrza Polski), a także ŁKS-ie, Cracovii i Górniku Łęczna. W ekstraklasie rozegrał łącznie 225 meczów i strzelił 13 goli. Po zakończeniu gry został trenerem. Prowadził już czwartoligowy Lewart Lubartów, a obecnie jest szkoleniowcem Avii Świdnik (III liga).
RadioZET.pl/PAB