Na derby przyszły rodziny z dziećmi. Mecz przerodził się w "dziki chaos"
To miały być spokojne derby Sztokholmu. Niedzielny mecz Djurgardens IF z AIK-iem zakończył się bitwą kibiców z policją, do jakiej doszło na stadionie TELE 2 Arena, a obiekt częściowo został podpalony przez pseudokibiców. Finalnie starcie między drużynami zakończyło się zwycięstwem ekipy Djurgardens 1:0.

"To miał być spokojny niedzielny mecz, na który przyszły rodziny z dziećmi, lecz nagle przerodził się w totalny dziki chaos. Takich scen nie widzieliśmy chyba jeszcze nigdy w historii szwedzkiego futbolu" - mówili komentatorzy telewizyjni.
Media wstrząśnięte po derbach Sztokholmu
Mecz został przerwany na pięć minut przed końcem, po tym jak po bramce dającej prowadzenie gospodarzom, sędzia, próbując opanować awanturę na boisku pokazał dwie czerwone kartki piłkarzom AIK. Kibice tej drużyny natychmiast rozpoczęli atakowanie trybuny fanów Djurgardens racami, co spowodowało pożar. Później fani wtargnęli na murawę, gdzie doszło do starć z policją, która pojawiła się z psami.
Spotkanie został wznowiony dopiero po godzinie konsultacji sędziów z policją, która obawiała się o bezpieczeństwo bramkarza Djurgardens atakowanego racami. Wszystkie stołeczne media są wstrząśnięte wydarzeniem.
"To był chaos i dzika nienawiść w wykonaniu kibiców AIK" - skomentował dziennik "Expressen".
"Aftonbladet" dodał: "sceny były wręcz katastroficzne i do akcji musiały wejść oddziały służb specjalnych policji, co bardzo rzadko robią, ale i tak miały trudności z opanowaniem agresji kibiców".
"To skandal. Jestem głęboko wstrząśnięty i przerażony. To było niewyobrażalne. Czegoś podobnego nie byłem świadkiem nigdy na szwedzkim stadionie" - powiedział gazecie dyrektor sportowy Djurgardens Bosse Andersson.
RadioZET.pl/PAP - Zbigniew Kuczyński