Kamil Glik odsłonił kulisy zakupu karetki. To nie był jego pomysł
Kamil Glik kupił karetkę, która będzie przewodzić chore dzieci z ogarniętej wojny Ukrainy do Polski. Reprezentant biało-czerwonych w mediach społecznościowych zdradził, że to nie był jego pomysł.

Wojna w Ukrainie trwa od 19 dni. Wojska Władimir Putina w tym okresie zaatakowały m.in. szpital położniczy w Mariupolu, a wśród ofiar śmiertelnych znalazła się kobieta w zaawansowanej ciąży. Z oficjalnie przekazanych danych wynika, że w sumie zginęło co najmniej 90 dzieci, w tym jedno z odwodnienia, a ponad setka została rannych. Matki z dziećmi musiały uciekać do sąsiednich państw, by ratować życie swoje i swoich pociech.
W najtrudniejszej sytuacji są szpitale, które niekiedy są bombardowane, a istnieje realny problem z przetransportowaniem wszystkich pacjentów do bezpieczniejszych rejonów Europy. Pomóc postanowił m.in. Kamil Glik, który zakupił karetkę. Będzie ona kursować na trasie Ukraina - Polska i dzięki niej do naszego kraju trafią kolejne dzieci wymagające opieki medycznej. Ponadto reprezentant biało-czerwonych za darmo udostępnił trzy swoje mieszkania rodzinom z Ukrainy.
Zakup karetki to pomysł żony Glika
W mediach społecznościowych Kamil Glik wyjaśnił, że zakup karetki to nie była jego inicjatywa. "Pomysł mojej Żony [Marty - red.]. Spodobał mi się natychmiast. Nie możemy patrzeć na to, co się dzieje za wschodnią granicą, jak mogę, tak pomogę, nie można patrzeć na cierpienie i strach w oczach tych dzieci" - wyjaśnił stoper Benevento Calcio.
ZOBACZ TAKŻE: Wojna na żywo - najnowsze informacje
Obrońca był jednym z pierwszych polskich piłkarzy, który potępił inwazję wojsk rosyjskich na Ukrainę i opowiedział się za wykluczeniem sportowców z tego kraju z międzynarodowej rywalizacji.
RadioZET.pl