Oceń
Podatek od zbiórek uderzyłby we wszystkie zrzutki charytatywne, których założyciele uzbierają kwotę wyższą niż 54 180 zł. Pieniądze uzyskane w ten sposób od wielu darczyńców mogłyby podlegać 20-procentowemu opodatkowaniu od nadwyżki ponad 22 256 zł otrzymanych donacji.
Premier Mateusz Morawiecki w czwartek podczas wizyty w piekarni "Żytnia" w Dąbrówce niedaleko od Warszawy przekonywał, że "tej sprawy już nie ma". - Wracamy do takiego stanu, jaki był wcześniej. Trzeba powiedzieć uczciwie, że nadgorliwość niektórych urzędników, ale też być może dobra wola - chcieli coś uszczelnić, zmienić - doprowadziła do tego zamieszania, którego już nie ma - mówił prezes Rady Ministrów.
Najman o podatku od zbiórek
Wydaje się, że te regulacje nie zostaną wprowadzone. Tak przynajmniej przekonują zarówno premier, jak i Ministerstwo Finansów. "Nie wpłynie to w żaden sposób na zbiórki środków na cele charytatywne. MF pracuje nad doprecyzowaniem zapisów" - napisano w komunikacie. Sprawa jednak nie przeszła bez echa, budzi liczne kontrowersje i dotarła m.in. do Marcina Najmana, który wielokrotnie pomagał chorym dzieciom. Sportowiec w ostrych słowach odniósł się do proponowanych zmian.
- Jeżeli ktoś podsunął premierowi takie rozwiązanie, to znaczy, że jest to pewnie jakiś szkodnik, kto wie, czy nawet nie świadomy, by niszczyć wizerunek rządu. Jak można wyciągnąć łapy po pieniądze ze zbiórek dla dzieci chorych chociażby na SMA [rdzeniowy zanik mięśni - red.]? - pyta retorycznie Najman w opublikowanym nagraniu. - To jest szaleństwo. Nikt normalny tego nie mógł wymyślić. Każdemu, kto wyciągnie łapę po pieniądze ze zbiórek na śmiertelnie chore dzieci, ta łapa powinna uschnąć lub zostać odrąbana - grzmi.
"El Testosteron" przytoczył też historię sprzed lat, gdy przeznaczył całą gażę za walkę matce śmiertelnie chorego dziecka. Uprzednio odprowadził podatek VAT i podatek dochodowy, a mimo to kobieta miała wątpliwości, czy może przyjąć pieniądze od prywatnej osoby. Najman udał się z tym problemem do naczelnika urzędu skarbowego, który wyraził zgodę. - Ty się nie wygłupiaj. Chcesz pomóc, to pomagaj - miał wyjaśnić urzędnik. Zawodnik podkreśla, że chodzi w tym wszystkim o rozsądek i "ludzką twarz".
- Najlepsze prawo może być spier****ne przez idiotę, przez złą interpretację i złe intencje ludzi. Z drugiej strony złe prawo może być "naprawianie" przez ludzi mądrych, empatycznych i to się musi tak po prostu odbywać. Jeżeli ludzie chcą pomóc innym, mają takie prawo. Tym bardziej że widocznie nie stać NFZ na refundowanie tych drogich metod leczenia - ocenia.
RadioZET.pl
Oceń artykuł