Oceń
Chcesz być na bieżąco? Śledź Radio ZET - SPORT na Facebooku
Andy Ruiz Jr w czerwcu tego roku niespodziewanie pokonał Anthony'ego Joshuę i odebrał mu mistrzowskie pasy trzech z czterech najważniejszych federacji bokserskich - IBF, WBA i WBO. W kontrakcie podpisanym przez obie strony widniał jednak zapis, który w przypadku przegranej Joshuy, zapewnia Brytyjczykowi możliwość rewanżu.
- Kontrakt na rewanżową walkę został przez Ruiza podpisany. Wszystkie wytyczne zostały zresztą zawarte w pierwszym kontrakcie. Mogliśmy kazać Ruizowi walczyć w Cardiff, ale uznaliśmy jego życzenie i pojedynek odbędzie się na neutralnym gruncie. Daliśmy mu wielki prezent, wybierając go jako przeciwnika w pierwszym starciu. Teraz zobowiązany jest do rewanżu - mówił niedawno Eddie Hearn, promotor Joshuy.
Jak ustalono, tak się stało. Rewanżowa walka między bokserami została ogłoszona na 7 grudnia na neutralnym gruncie w Arabii Saudyjskiej. Jak się jednak okazało, taki układ wcale nie pasuje Meksykaninowi. Mistrz świata wszechwag boi się, że w Azji badania antydopingowe nie byłyby tak restrykcyjne, jak chociażby w USA.
- Wiem, że każdy mówi teraz o walce. Pojedynek wkrótce się odbędzie, ale nie w Arabii Saudyjskiej, a w Stanach Zjednoczonych. Na moich warunkach. W Arabii Saudyjskiej nie mam żadnej ochrony - odpowiedział na plotki Ruiz Jr w jednej ze swoich relacji na Instaramie.
W związku z zatwierdzeniem walki Ruiza Jr. z Joshuą, na walkę o pas mistrzowski IBF będzie musiał zaczekać Adam Kowancki (20-0). Federacja IBF zapewniła sobie bowiem w innych umowach z Meksykaninem i Brytyjczykiem, że wygrany ich pojedynku musi stoczyć walkę o ww. pas z drugim obecnie w rankingu Kubratem Pulewem (27-1, 14 KO) do 31 maja. Trzeci w tej samej klasyfikacji jest Kownacki, którego szanse na pojedynek o mistrzostwo IBF do początku czerwca znacznie zmalały.
RadioZET.pl/sport.pl
Oceń artykuł