Paweł Fajdek nic sobie nie robi z hejtu: "Mam to gdzieś"
Paweł Fajdek nic sobie nie robi z hejtu, jaki wylał się na niego po jego ostatniej kontrowersyjnej wypowiedzi w Kanale Sportowym. - Mam to gdzieś - mówi Mateuszowi Ligęzie z Radia ZET. Dodaje, że bardziej go boli obrażanie jego bliskich, niż jego samego.

- W każdym kraju, w którym byłem, są młociarze, a w niektórych nie ma ligi piłkarskiej - powiedział Paweł Fajdek, pięciokrotny mistrz świata w rzucie młotem, w "Hejt Parku" w Kanale Sportowym. Sportowiec nie unika kontrowersyjnych wypowiedzi, a jego działalność co roku wzmaga się po plebiscycie na najlepszego sportowca roku. To on wiele razy ze sceny sarkastycznie wypowiadał się na temat swojego miejsca, ale także lokat zajmowanych przez innych lekkoatletów, medalistów najważniejszych światowych imprez.
O tę wypowiedź został zapytany przez Mateusza Ligęzę z Radia ZET podczas Impact’23 w strefie ORLEN team. 33-latek przyznaje, że niekiedy jego nieszablonowe opinie wynikają jedynie z chęci sprowokowania ludzi do myślenia, czy zastanowienia się nad pewnymi kwestiami. Zapewnia, że hejt go nie rusza, ale tylko pod pewnymi warunkami. W dyskusje z fanami wdaje się chętnie, ale i tu muszą zaistnieć pewne bodźce.
Fajdek: "Potrafię sobie radzić z hejtem"
Mateusz Ligęza: Myślę, że jesteś polskim zgrywusem. Lubisz czasem dolać oliwy do ognia, "podpalić" czasem jakiś mały pożar. Czy Ty czasami mówisz jakąś tezę tylko po to, aby było o tym głośno, a potem sobie myślisz: Jezu, przecież oni to wszystko łykają?
Paweł Fajdek: Ja bym bardzo chciał, aby nasze społeczeństwo było jak najbardziej świadome. Niektóre rzeczy są robione z premedytacją, chociażby po to, aby wzbudzić większe zainteresowanie innymi sportami niż piłka nożna. Czasem to jest element rozrywki w całym tym nudnym, treningowym życiu.
Nie masz problemów, żeby bronić swoich argumentów, stawianych tez. Jak tam po wizycie w Kanale Sportowym w "Hejt Parku"? Więcej hejtu, czy więcej miłych wiadomości i czy w ogóle odkopałeś się już z tego?
To nie jest tak, że ja siedzę i czytam te komentarze. Czasami jak ktoś mi powie, że jest jakaś ciekawa albo totalnie głupia opinia to nieraz odpiszę. Ja mam co robić. Wolę sobie pograć ze znajomymi na komputerze. Czasami chodzi o to, żeby "podpalić", a czasami, aby bronić swojego zdania czy kogoś, kto jest w tych komentarzach obrażany. A tak się zdarza między internautami. Wolałbym, żeby takich sytuacji nie było, ale kozaków w internecie nie brakuje. Jest masa fejkowych kont tylko po to, by bez imienia i nazwiska móc hejtować.
Ciekawą rzecz powiedział ostatnio Misiek Koterski u Kuby Wojewódzkiego i Piotrka Kędzierskiego. [...] Długo nie mógł zrozumieć, że wychodzi na ulice, a każdy mówi: "nie ma tego we wsi", "zrób dzióbek". A potem wchodzi do internetu i czyta: "zgiń", "niech zdechnie", "niech spada". Gdzie są Ci ludzie? Czy Ty na drodze spotykasz: "autograf, fota", czy raczej jakąś "przypierdzielkę" do Ciebie?
Ja się osobiście nigdy nie spotkałem z obrażaniem. Ci ludzie po prostu się boją, w internecie każdy jest mocny. Jak chcemy się obrażać, to zapraszam, możemy to zrobić na żywo. Nie spotykamy na ulicy negatywnych emocji; jeśli już, to ktoś podchodzi i mówi, że szanuję Cię, ale się nie zgadzam. Chodzi o to, aby efektem końcowym była rozmowa. Jeszcze fajniej, jakby była z sensem.
Czy pod skórą twardziela Ciebie dotyka ten hejt, czy po tobie on spływa?
Jeżeli hejt dotyczy mnie, to mnie to omija, nic mi to nie robi. Jeżeli to dotyka osoby mi bliskiej, to wtedy jest gorzej i lepiej, aby te osoby nie znalazły się w moim otoczeniu. Ale generalnie mam to gdzieś. Kiedyś nie na darmo powiedziano, że miarą twojej popularności jest to, jak bardzo hejtowany jesteś. Ja sobie potrafię z tym radzić, wyłączam telefon i tyle.
A jak masz gorsze momenty, to stajesz przed lustrem, powtarzasz sobie, że jesteś pięciokrotnym mistrzem świata? Czy nie potrzebujesz przypominać sobie o swoich sukcesach, mimo że ktoś to deprecjonuje?
Ja nie traktuję siebie jako pięciokrotnego mistrza świata. To moja praca. Rozumiem, że ktoś może mieć pozytywne, jak i negatywne emocje. Są ludzie, którzy dziękują za medale, bo ktoś miał słaby dzień, a jak słyszy Mazurka Dąbrowskiego, to robi mu się lepiej. Najlepsze są sytuacje, gdy podchodzą tacy starsi ludzie, nawet na spacerze, dziękują, że mogą być dumni, że są Polakami i o Polsce dobrze się mówi na świecie. U nich nie ma miejsca na hejt, oni się po prostu cieszą sukcesami.
RadioZET.pl/Kanał Sportowy