Obserwuj w Google News

Justyna Święty-Ersetic walczy z depresją: "W dalszym ciągu przyjmuję leki"

3 min. czytania
27.10.2023 08:50
Zareaguj Reakcja

Justyna Święty-Ersetic, mistrzyni olimpijska w Tokio, mierzy się w ostatnim czasie z poważnym kryzysem zdrowia psychicznego. Nasza wielka gwiazda lekkiej atletyki ma za sobą trudne chwile - najpierw z powodu kontuzji straciła sezon przedolimpijski, później zdiagnozowano u niej depresję. W najnowszym odcinku "Dogrywki" - podcaście, który prowadzi dziennikarz sportowy Radia ZET Mateusz Ligęza - Święty-Ersetic zwierza się ze swych problemów osobistych.

Justyna Święty-Ersetic i Mateusz Ligęza
fot. RadioZET

Justyna Świety-Ersetic od czerwca tego roku ma problemy ze zdrowiem. Niestety u polskiej biegaczki spełnił się czarny scenariusz i nie pojechała na mistrzostwa świata w lekkiej atletyce, które w sierpniu zostały rozegrane w Budapeszcie. Wielokrotna medalistka mistrzostw świata, Europy oraz igrzysk olimpijskich ma jednak nadzieje na start w Paryżu. Na temat stanu swojego zdrowia rozmawiała w najnowszym odcinku "Dogrywki".

- Ze zdrowiem już coraz lepiej. Od dwóch tygodni biegam i póki co nic mnie nie boli. Jeśli wszystko będzie dobrze, to chciałabym wystartować w sezonie halowym, ale jeśli nie będę się czuła pewnie, to moje starty najprawdopodobniej zaczną się z początkiem maja, bo nadrzędnym celem są igrzyska olimpijskie w Paryżu - mówi w rozmowie z dziennikarzem Radia ZET Mateuszem Ligęzą.

Justyna Święty-Ersetic dotknięta hejtem

Trudnych momentów jednak nie brakowało. Lekkoatletka, jedna z najlepszych w historii specjalistek od biegu na jedno okrążenie, znalazła się na zakręcie, którego internauci nie chcieli lub nie potrafili zrozumieć. Prawdziwi kibice stali po jej stronie, inni zaś hejtowali. Kiedy trzeba było wesprzeć, ci odwrócili się od niej. Nienawistne komentarze bardzo ją dotknęły.

- Tyle lat byłam na topie i wtedy wszystko było w porządku. A gdy przydarzyły mi się kontuzje, to pojawiły się głosy, że już jestem najgorsza, że mi się nie chce - żali się raciborzanka. - Przykro mi było czytać te komentarze - dodaje.

Justyna Święty-Ersetic: "Prosić o pomoc to nie wstyd"

Kontuzja, spadek nastroju, brak radości z uprawiania sportu, płacz w poduszkę, hejt - to wszystko wpędziło ją w depresję. - Zawsze byłam z dala od pomocy psychologicznej i zawsze starałam się sama sobie radzić z problemami. Z perspektywy czasu wiem, że to nie było dobre, bo złe emocje narastały i w pewnym momencie wybuchałam. Tych problemów w ostatnim czasie było tak dużo, że nie potrafiłam sobie już sama z nimi radzić. Czułam, że nie jestem sobą, że coś jest nie tak, ale nie umiałam poprosić o pomoc. Rozmawiałam z panią psycholog, ale na tym się skończyło - zdradza Mateuszowi Ligęzie.

Do terapii musiała dojrzeć. - Trening nie sprawiał mi radości, wieczorami płakałam w poduszkę, chociaż zwykle się tak nie zachowuję. Nawet podczas pierwszych spotkań z panią psycholog płakałam i nie potrafiłam wydusić z siebie słowa. Uświadomiła mi, że to początek depresji [...] Pewnie gdybym wcześniej poprosiła o pomoc, nie znalazłabym się w tym momencie - zaznacza. I dodaje: - Prosić o pomoc to żaden wstyd.

Justyna Święty-Ersetic przyznaje, że wciąż przyjmuje leki. Odstawienie ich w tym momencie nie byłoby korzystne i nie można tego zrobić tak z dnia na dzień. Wszystko musi odbyć się zgodnie z zaleceniami lekarza.

Cały podcast "Dogrywka" Mateusza Ligęzy z Justyną Święty-Ersetic możesz obejrzeć poniżej. Opowiada w nim także o igrzyskach olimpijskich, marzeniach, rekordach i... nieumiejętności gotowania.

Oglądaj

Nie przegap