Oceń
Szymański zajął drugie miejsce czasem 7,56 w ostatnim finale halowych mistrzostw Europy. Triumfował reprezentant Szwajcarii Jason Jospeh wynikiem 7,41. Trzeci był Francuz Just Kwaou-Mathey - 7,59. Drugi z Polaków Krzysztof Kiljan został sklasyfikowany na szóstej pozycji czasem 7,63.
-Nie sądziłem, że w tak młodym wieku będę już w europejskiej czołówce i będę zdobywał medale. To smakuje naprawdę bardzo dobrze - przyznał 20-letni Szymański.
Wcześniej w niedzielę srebrny medal wywalczył Piotr Lisek, uzyskując swój najlepszy wynik w sezonie - 5,80. Polak był drugi ex aequo z Grekiem Emanuilem Karalisem. Zwyciężył Norweg Sondre Guttormsen, który też uzyskał 5,80, ale miał mniej strąceń. 30-letni Lisek zdobył piąty medal halowych ME, w tym drugi srebrny. W 2017 roku triumfował w Belgradzie. W 2019 roku w Glasgow był drugi, a w Pradze (2015) i Toruniu (2021) zajął trzecie miejsce. -To moje szóste mistrzostwa Europy na hali, a piąty medal - przypomniał Lisek.
HME w Stambule. Brązowy medal dla Polek
Trzeci niedzielny medal dla Polski zdobyła sztafeta 4x400 m w składzie: Anna Kiełbasińska, Marika Popowicz-Drapała, Alicja Wrona-Kutrzepa i Anna Pałys zajęła trzecie miejsce. Zwyciężyły Holenderki, ze świetną Femke Bol na ostatniej zmianie, a drugie były Włoszki.
- Cieszymy się, że podtrzymałyśmy tradycję. Mimo że był nowy skład, to wszystkie super się spisayśmy. Uwierzyłyśmy w siebie. Nie myślałyśmy o tym, że jesteśmy jakieś gorsze. Wiedziałyśmy, że jesteśmy w stanie walczyć. Jesteśmy z Polski, a przed każdą imprezą powtarzało się, iż w sztafecie 4x400 m wiedziemy prym" - powiedziała Kiełbasińska, która w Stambule zdobyła dwa brązowe krążki. Trzecia była także w biegu indywidualnym na 400 m.
Polacy z siedmioma medalami - czterema srebrnymi i trzema brązowymi - zajęli 15. miejsce w klasyfikacji medalowej, choć - obok Holendrów - najczęściej stawali na podium. Decyduje jednak liczba złotych, a tu najlepsi byli Norwegowie, którzy wywalczyli cztery i jedno srebro.
RadioZET.pl/PAP
Oceń artykuł