Chwile grozy polskiej wicemistrzyni świata. "Nie kojarzyła, co do niej mówimy"
"Miałam wrażenie, że po przekroczeniu linii mety Katarzyna Zdziebło nie do końca kojarzyła, co do niej mówimy. Przestraszyła nas" - powiedziała PAP fizjoterapeutka dwukrotnej wicemistrzyni świata w chodzie Maria Bukowiec. Przyznała, że Polka musiała "odzyskać władzę w nogach".

Katarzyna Zdziebło zajęła drugie miejsce w chodzie na 35 km podczas lekkoatletycznych mistrzostw świata. To jej drugi srebrny medal w Eugene - wcześniej druga była także na 20 km. Złoto zdobyła w piątek Peruwianka Kimberly Garcia Leon, a brąz Chinka Schijie Qieyang.
- Kasia nas dzisiaj przestraszyła, bo po przekroczeniu linii mety ugięły się pod nią nogi. Miałam wrażenie, że nie do końca kojarzy, co do niej mówimy. Wiele do niej nie docierało. Chcieliśmy, aby się położyła, ale ona koniecznie chciała to... rozchodzić. Z trenerem pod rękę uprawiała chód geriatryczny — kroczek po kroczku. Próbowała odzyskać władzę w nogach. Myśleliśmy nawet nad wsparciem farmakologicznym. Mieliśmy ze sobą lekarza, który coś zaproponował, ale Kasia zna swój organizm świetnie. W końcu to lekarka. Wiedziała, że jej to przejdzie - mówiła fizjoterapeutka Zdziebło Maria Bukowiec w rozmowie z Polską Agencją Prasową.
Fizjoterapeutka Zdziebło: "Nie widziałam Kasi w gorszym stanie"
Przyznała, że przed dekoracją na stadionie w Eugene Polka przespała się trochę i już na samą ceremonię wyszła w znacznie lepszej kondycji. Animuszu dodawała jej żywiołowo reagująca ekipa "team Tomala", którą prowadzi ojciec mistrza olimpijskiego z Tokio Dawida Tomali — Grzegorz.
- Nie widziałam chyba Kasi w gorszym stanie. Pracuję z tą grupą od roku. Byliśmy np. na drużynowych mistrzostwach świata w Omanie, gdzie trasa była mocno pod górkę, a start w upale i dużej wilgotności. Po tamtym występie Kasia wyglądała dużo lepiej. Dwa starty podczas jednych mistrzostw w USA dały się jej we znaki - oceniła fizjoterapeutka.
Świetnie pracuje się jej z ekipą polskich chodziarzy. W grupie są osoby chcące się uczyć, otwarte na nowinki, umiejące nawet w sukcesach szukać mankamentów i rzeczy do poprawy. - Dziewczyny po zejściu z trasy dzisiaj trzęsły się z zimna. Takie były warunki. [...] Trener Tomala jest bardzo otwarty na różne nowości. Wprowadziliśmy dużo nowych ćwiczeń, żeby wzmocnić zawodników. Przez sześć tygodni byliśmy w górach na wysokości 1800 m n.p.m. To bardzo pomogło. To fajnie oddało. Trener widzi już jakieś błędy w przygotowaniu zawodników w tym sezonie. Już myśli o tym, jak je poprawić w przyszłym - zaznaczyła Bukowiec. Pytana o przygotowanie Dawida Tomali i Artura Brzozowskiego do niedzielnego chodu na 35 km wskazała, że zawodnicy są gotowi na wszystko. Zastrzegła jednak, że rywale są bardzo mocni.
"Musiałoby jej nogę urwać, żeby zeszła z trasy"
Przez ostatni tydzień od startu Zdziebło na 20 km trwała walka z czasem, aby zdążyć z jej regeneracją przed 35 kilometrami. - Kasia zaczęła regenerację jeszcze na trasie. Po zakończonym pierwszym wyścigu na 20 km ona już przyjęła odpowiednie suplementy, aby regenerację przyspieszyć. Zaraz po starcie musiała się wyspać, odpocząć i zjeść ponownie. Postawiliśmy na terapię ciepło-zimno. Świetne zaplecze mają tutaj na uniwersytecie. Jest basen, są wanny z lodem, jacuzzi, więc z tego Kasia intensywnie korzystała. Do tego terapia manualna — masaż rozluźniający, drenaż. Mamy też tzw. game ready, czyli kompresję połączoną z chłodzeniem. To takie nogawki. Mamy też nogawki drenujące. Oczywiście w tydzień przywrócenie zawodnika do takiej świeżości, jaka była przed pierwszym startem, jest w zasadzie niemożliwe - tłumaczyła Bukowiec.
Dodała, że Zdziebło jest jednak "niezniszczalna". - Kasia ok. 17. kilometra rzuciła, że bolą ją nogi. Ktoś zapytał, czy ona zaraz zejdzie z trasy. Odpowiedziałam, że absolutnie nie. Jej musiałoby nogę urwać, żeby zeszła. Jest bardzo doświadczona, niezniszczalna, świetnie przygotowana. Mamy żele, izotoniki, odpowiednie chłodzenie. Staramy się być z wyposażeniem naszego stoliczka przed wszystkimi i wyznaczać trendy - podkreśliła z radością w głosie fizjoterapeutka. Zespół dodatkowo podgląda wszystkie nowinki na "rynku chodziarskim". Tak, aby później mieć przekonanie, że zawodnik dostał nie 100 a 200 procent wsparcia.
Zdziebło przez większość piątkowego dystansu była druga i miała kontakt z prowadzącą Garcią Leon, ale Peruwianka w drugiej połowie dystansu powiększała stopniowo przewagę nad Polką i wygrała, podobnie jak na 20 km, niezagrożona. Uzyskała czas 2:39.16. Zdziebło straciła do niej 47 s, ale o ponad dziewięć minut poprawiła rekord kraju w tej konkurencji - 2:40.03. Qieyang była od niej wolniejsza o 34 sekundy. Co ciekawe, identyczna kolejność była na dystansie 20 km.
RadioZET.pl/PAP/Tomasz Więcławski