Oceń
Robert Karaś pokonał już 38 kilometrów pływania i 1800 kilometrów jazdy na rowerze. "Robert pędzi po rekord. Zamierza pobić go o kilkadziesiąt godzin" - przekazywała wspierająca go federacja Fame MMA. Niestety Polakowi znów zaczęła doskwierać kontuzja - ta sama, przez którą musiał zejść z trasy 10-krotnego Ironmana w Szwajcarii.
- Jesteśmy teraz w pokoju regeneracji. Postanowiliśmy, że przez osiem godzin będę leczył rany, które powstały podczas jazdy na rowerze i uniemożliwiły mi ukończenie poprzedniego wyścigu w Szwajcarii. Stawiamy wszystko na jedną kartkę. Zostało 360 kilometrów biegu. Postaram się przebiec to ciągiem. Innej możliwości nie widzę. To są tortury, gdy co trzy godziny trzeba stawać i okładać rany lodem. To będzie najtrudniejsze wyzwanie w życiu, zwłaszcza z tymi urazami, ale damy radę - przekazał w relacji na Instagramie.
Kontuzja, przez którą Robert Karaś wycofał się z Ironamana w Szwajcarii
Dla Roberta Karasia to druga próba ukończenia 10-krotnego Ironmana. W sierpniu 2022 roku w Szwajcarii pewnie zmierzał po rekordowy wynik, ale zatrzymała go kontuzja. - Jak już większość wie, trzy tygodnie temu w Hiszpanii miałem zabieg urologiczny. Na wyścigu w Meksyku w listopadzie zrobił mi się guz, którego musiałem wyciąć, ponieważ nie mogłem ani usiąść na siodełko, ani biegać. Trzy tygodnie temu on się tak powiększył, że nie byłem w stanie zrobić już treningu, więc trzeba było to wyciąć. Także mój start w ogóle stał pod znakiem zapytania - mówił wtedy, tuż po wycofaniu się z wyścigu.
Niestety teraz zawodnik zmaga się z tym samym problemem. Mamy jednak nadzieję, że ośmiogodzinna regeneracja przyniesie skutek i Karaś wreszcie spełni swoje marzenie o ukończeniu tego morderczego wyścigu.
RadioZET.pl
Oceń artykuł