Oceń
Reprezentacja Polski piłkarzy ręcznych w niedzielę była o trzy sekundy od odniesienia pierwszego zwycięstwa w fazie zasadniczej w grupie 2 w mistrzostwach Europy. W hali w Bratysławie obejrzeliśmy sportowy horror, do którego szczypiorniści przyzwyczaili nas w czasach Bogdana Wenty. Tym razem nie było jednak happy endu, bowiem ostatnia akcja należała do przeciwników, w tym przypadku Rosjan.
Na trzy sekundy przed końcowym gwizdkiem Michał Daszek zdobył fantastyczną bramkę z dystansu i wyprowadził naszą drużynę na prowadzenie 29:28. Po chwili wybrzmiała syrena oznajmiająca zakończenie spotkania, ale po weryfikacji czas cofnięto. Rywale dostali właśnie 3 s, by zdobyć wyrównującego gola. To się udało - Siergiej Kosorotow przejął piłkę na środku i huknął z kilkunastu metrów obok próbującego interweniować Mateusza Zembrzyckiego.
Protest Polaków odrzucony
I tu pojawiły się wątpliwości. Polska strona wskazywała, że reprezentant "Sbornej" popełnił błąd kroków. Panie sędzie - Charlotte i Julie Bonaventura - pozostały jednak głuche na te głosy i bramkę uznały. Mecz zakończył się wynikiem 29:29.
"Lekcja matematyki. Policz kroki" - drwiono później na Twitterze ZPRP. W efekcie federacja złożyła oficjalny protest. W poniedziałek zapadła ostateczna decyzja w sprawie tego spotkania.
"Komisja Dyscyplinarna EHF przy ME piłkarzy ręcznych 2022 odrzuciła protest wniesiony przez Związek Piłki Ręcznej w Polsce po meczu Polska – Rosja. Wynik meczu 29:29 jest oficjalny" - napisano w lakonicznym komunikacie. Nie podano uzasadnienia.
W ostatnim meczu ME piłkarzy ręcznych 2022 biało-czerwoni zmierzą się z Hiszpanią.
RadioZET.pl/eurohandball.com
Oceń artykuł