,

Nowe fakty ws. śmierci Kacpra Tekielego. Ujawniono przerażające szczegóły

20.05.2023 11:15

Kacper Tekieli, mąż Justyny Kowalczyk-Tekieli, zginął w środę w lawinie w szwajcarskich Alpach. Chociaż wiele wiadomo już o okolicznościach tragicznego zdarzenia, wciąż dochodzą kolejne fakty. Do najnowszych informacji dotarł portal Interia. Szczegóły wypadku są przerażające.

Kacper Tekieli z Justyną Kowalczyk
fot. Justyna Kowalczyk/Facebook

Kacper Tekieli w ostatnich dniach wraz z rodziną - legendą narciarstwa biegowego Justyną Kowalczyk-Tekieli oraz ich synem Hugo - przebywał na urlopie w szwajcarskich Alpach. Realizował tam jeden ze swoich projektów wspinaczkowych. W trakcie wyprawy zdobył Allalinhorn (4027 m n.p.m.), Strayhorn (4190 m n.p.m.), Rimpfishhorn (4199 m n.p.m.) oraz Jungfrau (4128 m n.p.m.). Niestety tę ostatnią eskapadę przypłacił życiem.

W środę 17 maja w regionie Jungfrau zeszła lawina, która porwała Tekielego. Ciało alpinisty znaleziono dopiero następnego dnia. Miał 38 lat.

Okoliczności śmierci Kacpra Tekielego

Okoliczności zdarzenia są powszechnie znane, natomiast do kolejnych szczegółów tragicznego wypadku dotarł portal Interia. Podczas zjeżdżania ze szczytu doszło do podcięcia małej lawiny, co w tym świecie nazywane jest "deską śnieżną". I właśnie na niej Tekieli spadał... ponad kilometr. "Z informacji, jakie uzyskaliśmy, wiemy, że Tekieli spadł 1200 m w dół" - czytamy na portalu.

- To wysokość, po upadku z której zazwyczaj z człowieka niewiele zostaje, ale w tym wypadku ciało było w stanie pozwalającym na identyfikację. Oznacza to, że poduszka śnieżna była głęboka - mówi informator Interii.

Po ostatnim zdjęciu, jakie Tekieli opublikował w mediach społecznościowych, można było podejrzewać, że warunki były trudne. Piotr Pustelnik, prezes Polskiego Związku Alpinizmu w rozmowie z portalem podkreślał jednak, że Kacper był bardzo doświadczonym wspinaczem i nie podejmowałby zbędnego ryzyka dla samej adrenaliny i osiągnięcia celu. - Potrafi ocenić trudności. Miał kochającą żonę i małe dziecko. Nie ryzykowałby, gdyby warunki były fatalne - tłumaczył.

RadioZET.pl/Interia