Obserwuj w Google News

Justyna Kowalczyk pożegnała swojego męża. Jej wpis rozdziera serce

3 min. czytania
31.05.2023 20:44
Zareaguj Reakcja

"To, że byłam całym Jego światem przez cztery lata, że dałam mu szczęście, jest dla mnie ogromnym zaszczytem" - napisała Justyna Kowalczyk w mediach społecznościowych. Podobne słowa wygłosiła w środę w trakcie pogrzebu swojego męża, Kacpra Tekielego.

Justyna Kowalczyk z Kacprem Tekielim
fot. Justyna Kowalczyk/Facebook

Pogrzeb Kacpra Tekielego odbył się w środę 30 maja na Cmentarzu Oliwskim w rodzinnym Gdańsku. Alpinista zginął niespełna dwa tygodnie wcześniej (16 maja) podczas schodzenia ze szwajcarskiego szczytu Jungfrau (4158 m n.p.m.). Jego ciało odnaleziono następnego ranka w lawinisku. Miał 38 lat.

Prywatnie sportowiec był mężem jednej z najlepszych biegaczek narciarskich w historii Justyny Kowalczyk. Była już zawodniczka w trakcie uroczystości wygłosiła przejmującą mowę, która wzruszyła zgromadzony tłum. W czwartek opublikowała równie przejmujący post w mediach społecznościowych, będący wierną kopią jej przemówienia.

Redakcja poleca

Justyna Kowalczyk: "Nie zginąłby na Gubałówce swoich umiejętności"

"Nie będę mówić do Kacpra, bo my żeśmy sobie wszystko mówili. Dziwne to jak na sytuację, ale ja wiem wszystko, co chciał mi powiedzieć. On też, jeśli miał ten ułamek sekundy, by zrozumieć, co się dzieje, wiedział, że odchodzi bardzo kochany" - napisała multimedalistka mistrzostw świata i igrzysk olimpijskich.

Justyna Kowalczyk wspominała m.in. dzień narodzin ich syna Hugo. Od tego momentu Tekieli "więcej razy się wycofywał, niż robił, co zaplanował". Góry były jego miłością, ukształtowały go, a w jego małżonce zawsze budziły przerażenie. Rozumiała jednak męża i wspierała z całych sił.

"Zmienił się. Wolał ze mną biegać częściej. Wyjść z Hugotkiem przerzucać kamyczki. Cieszyło mnie to w duchu, choć teraz myślę, że może lepiej by było, gdyby pozostał przy tych karkołomnych wyczynach, bo wtedy czekał zawsze na warunki idealne itd. Nie zginąłby na Gubałówce swoich umiejętności. Ba, nawet by nie pomyślał, by tam pójść" - podkreśliła.

Kacper Tekieli zrezygnował z Himalajów, natomiast miał w planach zdobycie wszystkich czterotysięczników. To miało być bezpieczne, bez szaleństwa, bez podejmowania nadmiernego ryzyka.

"Miałam zaplanowany wcześniej wylot do Polski na kilka dni. Więc Kacper wymyślił, że jeszcze spróbuje kilka tych łatwych szczytów zdobyć, na trudniejsze z mocnymi szczelinami itd. poumawiał się z innymi ludźmi, żeby nie iść samemu. Już mu nie pomogą" - wyznała. "Tatuś odbierał mnie i Hugotka z lotniska w Balicach. Gdy dojeżdżaliśmy do Kasiny, Kacper najpewniej odszedł. Wiedział, że jestem w najbezpieczniejszym miejscu. Pewnie takich małych niecek nawianych śniegiem, jak ta, która spowodowała wypadek, minął w swoim życiu dziesiątki, nieświadomy zagrożenia" - dodała.

Przy tej smutnej okazji podziękowała za szybką akcję ratunkową m.in. Andrzejowi Bargielowi i Januszowi Gołębiowi.

Justyna Kowalczyk: "Byłam żoną najwspanialszego człowieka na świecie"

Dalsza część jej przemowy rozrywa serce na kawałki. Ale pokazuje też, jak wielką miłością się darzyli i z czym muszą mierzyć się żony ludzi dzielących tę miłość między drugim człowiekiem a górami.

"Byłam żoną najwspanialszego człowieka na świecie, który był ALPINISTĄ. Choć sama gór się boję (trójkowe trudności to granica mojego komfortu), to starałam się Go ze wszystkich sił wspierać. Na tym moim zdaniem polega miłość. A On nie byłby taki fantastyczny, gdyby nie góry..." - wyznała. "Doceniam, że mogłam się z Nim pożegnać. Nie każda żona alpinisty ma taką możliwość. Wyjście od Niego i zamknięcie za sobą na zawsze drzwi, to najtrudniejsza rzecz, jaka mnie w życiu spotkała" - dodała.

Redakcja poleca

Następnie wspomniała o synu. "Od tematu śmierci nie uciekaliśmy. To były trudne rozmowy, ale szczere i świadome. Hugo pojawił się na świecie dlatego, że mój Kochany Mąż był pewien, że nie tylko dam sobie w każdej sytuacji radę, ale i na ile się da, zrekompensuję stratę. Na pewno Go nie zawiodę. Zrobię wszystko, by wychować Hugotka na tak wspaniałego człowieka, jakim był Kacper. Żeby nasz chlopczyk dał komuś tyle szczęścia, ile dostałam ja" - podkreśliła.

Na koniec zapewniła, że nie podda się. "Kacper założył w mojej głowie i sercu mocne stanowisko. Odpadłam z kretesem. Wszystkie przeloty wyrwałam, pokiereszowałam się strasznie, ale stanowisko trzyma. I wytrzyma lawinę smutku. Złapiemy z Hugotkiem łopatki i to lawinisko odgruzujemy. Będziemy żyć, jak nauczył nas Kacper. Pełnią. Będziemy zwiedzać świat i zdobywać szczyty. Będziemy na każdą minutę zachłanni, jak On. To wszystko przy makaronie, pysznym winie i aromatyczniej kawie (dwie ostatnie pozycje ja!). Przyznaję Mu rację: życie jest za krótkie, by się pierdołami przejmować. Perspektywa mi się zupełnie zmieniła. Hugo miał cudownego Tateła! Gdybym kilka lat temu wiedziała, że ta historia będzie miała taki przebieg, wskoczyłabym w ogień z jeszcze większą siłą!!! Dla spotkania z takimi ludźmi, jak Kacper, warto żyć. To, że byłam całym Jego światem przez cztery lata, że dałam mu szczęście, jest dla mnie ogromnym zaszczytem" - zakończyła.

RadioZET.pl/Justyna Kowalczyk Facebook