Nie żyje jeden z najlepszych polskich kolarzy. Dwukrotnie wygrał Tour de Pologne

31.01.2023 19:05

Jan Kudra nie żyje. Jeden z najlepszych polskich kolarzy XX wieku zmarł w wieku 85 lat - przekazał PZKol. Kudra był wielokrotnym mistrzem kraju, olimpijczykiem z Tokio, czy dwukrotnym zwycięzcą Tour de Pologne.

Jan Kudra nie żyje
fot. GERARD/REPORTER/East News

Jan Kudra pierwsze kolarskie kroki stawiał w łódzkiej Gwardii w latach 1954-1960. Następnie kontynuował ją w barwach tamtejszego Społem (1960-1972). Trzykrotnie zdobywał tytuł mistrza Polski w wyścigu indywidualnym ze startu wspólnego (1960, 1962, 1964), trzykrotnie również w wyścigu drużynowym i wywalczył trzy złote medale w konkurencjach torowych.

Pięć razy startował w Wyścigu Pokoju, zajmując najwyższe trzecie miejsce w klasyfikacji generalnej w 1965 roku. Rok wcześniej był trzynasty na igrzyskach olimpijskich w Tokio. W Tour de Pologne triumfował w 1962 i 1968 roku. W 1962 i 1963 roku został wybrany najlepszym polskim kolarzem w challenge'u "Przeglądu Sportowego" i Polskiego Związku Kolarskiego.

Jak przypomniał PZKol, Kudra w klasyfikacji najlepszych polskich szosowców w latach 1921-1986 zajął czwarte miejsce, za Ryszardem Szurkowskim, Tadeuszem Mytnikiem i Stanisławem Szozdą.

- Co uważam za swój największy sukces? Wielkich nie miałem. Trzykrotnie zdobyłem mistrzostwo Polski na szosie. Udało mi się pokonać w każdym takim wyścigu 200 zawodników, w dodatku w pięknym stylu. To się pamięta. Tak jak starty w Wyścigu Pokoju. Powtarzam jednak, że byłem kolarzem "wielkiego pecha" - wspominał w rozmowie z PAP z okazji 80. rodzin.

Jan Kudra nie żyje

Złośliwość przedmiotów martwych, ale i rywali, dotykała go w trakcie występów w najważniejszych imprezach międzynarodowych.

- Na mistrzostwach świata w 1960 roku w Karl-Marx-Stadt byłem w pierwszym szeregu walczących o czwarte miejsce. Bo trzech kolarzy: Niemcy Bernhard Eckstein i Gustaw Adolf Schur oraz Belg Willy Vanden Berghen uciekło wcześniej. Tuż przed metą, jakieś 200 m, kończyła się góra i zaczynał płaski odcinek. Chciałem zmienić tryb, ale przerzutka mi nie zadziałała i na tych ostatnich metrach wypadłem z rywalizacji, zajmując 22. pozycję - przypomniał.

Najwyższą lokatę w swoich czterech startach w czempionacie globu zajął dwa lata później we włoskim Salo, gdzie przyjechał na metę ósmy. Kolejna szansa pojawiła się w 1964 roku w Sallanches we Francji. - Eddy Merckx uciekł wtedy na minutę, jechał przed nami, a cały wyścig rozgrywany był w okropnym deszczu. Za nim na mecie finiszowało ok. 30 kolarzy. Na jakieś 800 m przed kreską Holender złapał mnie za ramię i chciał zepchnąć na skraj drogi. Jakoś się wykaraskałem z tej sytuacji i w tej grupie zająłem jeszcze 11. miejsce - relacjonował.

W tym samym roku Kudra startował na igrzyskach olimpijskich w Tokio, gdzie także trafił na rywali nieprzebierających w środkach. - Jeden z Niemców chwycił mnie za udo i odepchnął do tyłu na 100 m przed metą. Jechałem na piątym, szóstym miejscu, a straciłem w trakcie tego niesamowicie szybkiego finiszu kilka metrów i zająłem 13. lokatę. A miałem wtedy siły, żeby zaatakować... - wspominał.

Po zakończeniu kariery Kudra był trenerem w łódzkich klubach Społem i Orzeł.

W 2010 roku został odznaczony Krzyżem Kawalerskim Orderu Odrodzenia Polski.

RadioZET.pl/PAP