Oceń
Chcesz być na bieżąco? Śledź Radio ZET - SPORT na Facebooku
Robert Kubica po rozbiciu bolidu o bandę w kwalifikacjach GP Japonii, do wyścigu startował z alei serwisowej. Wobec tego Polak mógł zapomnieć o dobrym starcie, dzięki któremu przynajmniej na chwilę przebiłby się o kilka miejsc. Tuż po starcie doszło do zderzenia między Maxem Verstappenem a Charlesem Leclerciem. W wyniku kolizji bolidów Red Bulla i Ferrari, kilka elementów z samochodów wyleciało w powietrze. W tym miejscu Kubica miał dużo szczęścia, ponieważ jeden z takich fragmentów leciał wprost na niego, ale ostatecznie uderzył w system Halo, który chroni głowę kierowcy.
Williams przekroczył kolejne granice absurdu: Miarka się przebrała [KOMENTARZ]
Przypomnijmy, że system Halo jest obowiązkowym elementem w samochodach F1 od 2018 roku. W przeszłości taki pałąk mógł uchronić Felipe Massę, który w 2009 podczas GP Węgier został uderzony w głowę fragmentem samochodu jadącego przed nim. Brazylijczyk doznał urazów czaszki i przez jakiś czas nie brał udziału w wyścigach F1.
RadioZET.pl/Twitter
Oceń artykuł