Oceń
Pod koniec maja George Floyd zmarł podczas próby aresztowania go za domniemaną próbę zapłacenia fałszywym banknotem 20-dolarowym. Policjant udusił go, przygniatając do ziemi i klękając na jego szyi. Jak podaje NBC, funkcjonariusz wciskał kolano w szyję Floyda przez prawie dziewięć minut. Cała sytuacja doprowadziła do protestów w największych miastach w Stanach Zjednoczonych. Lewis Hamilton był jednym z pierwszych sportowców, którzy odnieśli się do tragedii. Kierowca Mercedesa ma żal do wszystkich, którzy nie przyłączyli się do dyskusji na temat równego traktowania czarnoskórych.
- Nie będzie spokojnie, dopóki nasi tak zwani liderzy nie przeprowadzą zmian. Rasizm i zaniedbywanie mniejszości to coś, co dzieje się nie tylko w Stanach Zjednoczonych. Zjawiska te występują również wyraźnie w Wielkiej Brytanii, Hiszpanii czy we Włoszech – mówił sześciokrotny mistrz świata.
Lewis Hamilton oskarża F1 o rasizm
- Niektórzy z was są wielkimi gwiazdami, ale wciąż milczycie w obliczu tak ogromnej niesprawiedliwości. F1 to biały sport! Jestem jednym z niewielu kolorowych i jestem tam sam. Milczycie! – grzmiał Brytyjczyk.
Warto zaznaczyć, że F1 zabrała głos po śmierci Floyda. W mediach społecznościowych opublikowano krótkie oświadczenie.
- Stoimy przy tobie i wszystkich ludziach w walce z rasizmem. To zło, na które żaden sport ani społeczeństwo nie są odporne. Tylko razem możemy mu się przeciwstawić i go zlikwidować. Razem jesteśmy silniejsi – czytamy w komunikacie.
RadioZET.pl/se.pl
Oceń artykuł