Robert Karaś ujawnił powody wycofania się z wyścigu: "Rana się rozerwała"
Robert Karaś w nagraniu opublikowanym w mediach społecznościowych ujawnił powody wycofania się ze Swiss Ultra Triathlon na dystansie 10-krotnego Ironmana. - Rana pooperacyjna się rozerwała, zaczęła lecieć ropa, więc wezwaliśmy karetkę. [...] To wszystko puchło - mówi sportowiec, który był zdecydowanym liderem wyścigu.

Robert Karaś jako jedyny w stawce rozpoczął już bieg na 422 km, podczas gdy jego rywale cały czas mieli do przejechania jeszcze kilkaset kilometrów na rowerze. Po pokonaniu 65 km Polak musiał jednak wycofać się z rywalizacji na dystansie 10-krotnego Ironmana w zawodach w Szwajcarii. "Lekarze zakazali kontynuowania wyścigu w obawie o życie" - napisano na profilu jego drużyny.
W mediach pojawiały się różne spekulacje na temat powodów rezygnacji. Karaś jeszcze w czwartek wieczorem przekazał, że musiał to zrobić ze względu na stan zdrowia i powikłania pooperacyjne, a nie z uwagi na wyczerpanie organizmu. W piątek opublikował kolejne nagranie, w którym dokładnie opisał, co się wydarzyło na trasie biegu.
Robert Karaś o rezygnacji ze Swiss Ultra Triathlonu
Karaś miał tak ogromną przewagę, że nawet po wizycie w szpitalu byłby jeszcze na prowadzeniu w Swiss Ultra Triathlonie. Niestety powrót na trasę nie wchodził w grę, o czym sportowiec również opowiedział w krótkim filmiku.
- Jest to niemożliwe, ponieważ tak, jak już większość wie, trzy tygodnie temu w Hiszpanii miałem zabieg urologiczny. Na wyścigu w Meksyku w listopadzie zrobił mi się guz, którego musiałem wyciąć, ponieważ nie mogłem ani usiąść na siodełko, ani biegać. Trzy tygodnie temu on się tak powiększył, że nie byłem w stanie zrobić już treningu, więc trzeba było to wyciąć. Także mój start w ogóle stał pod znakiem zapytania, tutaj w Szwajcarii - mówi Robert Karaś.
- Chciałem sprostować wszystkie informacje, że to ze zmęczenia. [...] To nie było tak. Po prostu na rowerze ten guz się cały czas powiększał, na biegu już ta rana pooperacyjna się rozerwała, zaczęła lecieć ropa, więc wezwaliśmy karetkę, żeby to zatamować. Może zrobić jakiś krótki zabieg, ale lekarz powiedział, że jest to niemożliwe, że trzeba zrobić operację, że tam się robi infekcja itd. Była opcja, że da mi zastrzyki, które są zakazane, więc nie przeszedłbym testów antydopingowych. A drugie, że i tak nie dokończę tego wyścigu, jest jeszcze 40 godzin biegu, a to wszystko puchło - podkreśla.
- Wystarczyło zrobić 5 minut przerwy na biegu i już jakby organizm się zastał i jak wstałem, to już czułem, że nie ruszę, bo mnie tak zaczęło boleć, wypływać krew czy ropa, że po prostu nie było szans na zakończenie tych zawodów - przyznaje.
Robert Karaś w trakcie rywalizacji przepłynął 38 km w czasie 9 godz. i 44 minut, a aż 1800 km na rowerze pokonał w czasie 68 godz. 46 min i 40 sek. Wycofał się po przebiegnięciu 65 km.
Robert Karaś - nagranie ze szpitala
Trener Roberta Karaś Grzegorz Jarecki opublikował jeszcze jedno nagranie, tym razem ze szpitala. Widać, że sportowiec ma problemy z poruszaniem się, ale cały czas pozostaje w bardzo dobrym nastroju.
RadioZET.pl