Oceń
- Robert Karaś uległ wypadkowi na trasie pięciokrotnego Ironmana
- We Francji triathlonista chciał pobić rekord świata
- W mediach społecznościowych opublikował wpis i zdjęcia, a jego partnerka Agnieszka Włodarczyk winą za wypadek obarczyła organizatorów zawodów
Robert Karaś w poniedziałek wystartował na najdłuższym dystansie w życiu - na pięciokrotnego Ironmana składa się 19 km pływania, 900 km jazdy na rowerze i 211 km biegu. Sportowiec z Elbląga wyjechał do Colmar we Francji w celu pobicia rekordu świata.
W pływaniu ustanowił nowy najlepszy rezultat - pełny dystans pokonał w 4 godziny 38 minut i 35 sekund. Szanse na rekordowe osiągnięcie były więc spore, ale jego plany zniweczył wypadek w trakcie drugiej konkurencji.
Robert Karaś miał wypadek na trasie pięciokrotnego Ironmana
"Niestety na 366 kilometrze odcinka rowerowego, przy prędkości około 40 km/h, na nieoświetlonej drodze wyleciałem z trasy. Na szczęście badania w szpitalu wykluczyły poważne urazy i skończyło się na utracie przytomności, mocnym poobijaniu i sportowej złości. Właśnie wróciłem do domu i czytam Wasze komentarze pełne wsparcia. Dziękuję! Walczyłem od początku do końca, chcąc znacząco pobić rekord świata. Wrócę silniejszy" - napisał triathlonista na Instagramie.
Sportowiec opublikował również zdjęcia z miejsca wypadku - nocna trasa, wąska, źle oświetlona, to wszystko mogło mieć wpływ na tak dramatyczne zdarzenie. Potwierdziła to jego ukochana, aktorka Agnieszka Włodarczyk, która nie mogła udać się z nim do Francji z powodu zaawansowanej ciąży.
Wypadek Roberta Karasia. Agnieszka Włodarczyk obwinia organizatorów
"Nie będę tu wrzucać zdjęć z wypadku, bo chcę pamiętać tylko dobre rzeczy… A jest co pamiętać! Pobity rekord w wodzie - 4.38 na 19 km pływania! Potem ponad 3 godziny przewagi nad resztą na rowerze. Szacun Kochanie!" - rozpoczęła swój wpis. Następnie uderzyła w organizatorów.
"Z Waszej strony było mega zawodowstwo, co innego mogę powiedzieć o organizatorze zawodów niestety… Zupełnie tak, jakby robił to pierwszy raz w życiu i nie wiedział, że w nocy na polnej drodze, szczególnie jak leje deszcz, nic nie widać! Trasa wąska i wyboista, a i zdarzało się, że traktor z boku wyjechał. Inaczej wyobrażałam sobie warunki, w jakich bije się rekordy świata. O braku jakiejkolwiek karetki, czy pomocy medycznej na miejscu nie wspomnę. Jak dla mnie skandal, ale (sorry za wyrażenie) -walić to! Lecimy dalej i nie przejmujemy się rzeczami, na które nie mamy wpływu. I tak pokazałeś, że Król jest jeden" - podsumowała.
RadioZET.pl/Instagram
Oceń artykuł