Oceń
Kamiła Walijewa 26 kwietnia obchodziła 16. urodziny. Na ten dzień Władimir Putin wyznaczył spotkanie z medalistami zimowych igrzysk olimpijskich w Pekinie. Nastolatka byłą faworytką w rywalizacji solistek, ale z Chin przywiozła "tylko" złoto w rywalizacji drużynowej. Po programie krótkim wprawdzie prowadziła, ale w programie dowolnym całkowicie się rozsypała i zakończyła zmagania na 4. pozycji.
Wpływ na dyspozycję psychiczną zawodniczki miała afera dopingowa. Dzień po "drużynówce" do Pekinu spłynęły wyniki badań antydopingowych młodej łyżwiarki, które wykazały obecność w jej organizmie zakazanej substancji - trimetazydyny. Test wykonano w grudniu po mistrzostwach Rosji, a zatem jego rezultat ukrywano przez dwa miesiące. 15-letnia wówczas zawodniczka tłumaczyła, że ta substancja mogła się dostać do jej organizmu poprzez... szklankę, z której pił chory na anginę dziadek. Sprawa jest w toku. Dochodzenie ma się zakończyć 8 sierpnia.
Putin o dopingu Walijewej
Walijewa może jednak liczyć na wsparcie prezydenta kraju Władimira Putina. Dyktator, który zorganizował spotkanie z olimpijczykami pomimo trwające wojny w Ukrainie, bronił reprezentantki "Sbornej".
- Poprzez swoją pracę wyniosła sport do poziomu prawdziwej sztuki. Takiej perfekcji nie da się osiągnąć nieuczciwie, przy pomocy dodatkowych substancji, manipulacji. Doskonale wiemy, że te dodatkowe substancje nie są potrzebne w łyżwiarstwie figurowym - tłumaczył
Przypomnijmy, że rosyjscy sportowcy nie mogą używać swojej flagi i słuchać hymnu podczas igrzysk olimpijskich czy mistrzostw świata w wielu konkurencjach, m.in. w lekkoatletyce w związku z państwowym system dopingowym. Obecnie nie mogą w ogóle rywalizować na arenie międzynarodowej z powodu sankcji wprowadzonych po rozpoczęciu inwazji na sąsiednie państwo.
RadioZET.pl
Oceń artykuł