Oceń
Magdalena Gorzkowska we wtorek opublikowała post w mediach społecznościowych, w którym zapowiedziała atak szczytowy na K2. Jeszcze przed akcją himalaistka tłumaczyła, że przed zaplanowaną akcją zmagała się z zatruciem pokarmowym. Następnego dnia wieczorem wycofała się z próby i wróciła z obozu do I bazy. W czwartek nad ranem Polka została ewakuowana helikopterem do szpitala w Skardu.
- Magda jest już obecnie w szpitalu w Skardu. Przechodzi badania, to bardzo ciężkie zatrucie pokarmowe. Ta sytuacja oznacza koniec udziału w wyprawie na K2. Gratulujemy himalaistce odwagi i dziękujemy za podejmowanie decyzji, które były wyrazem odpowiedzialności za zdrowie swoje i innych kolegów wspinaczy – powiedział w rozmowie z PAP Wojciech Kądziołka z grupy InPost, która była sponsorem udziału Polki w ekspedycji.
Magdalena Gorzkowska ewakuowana z K2
Gorzkowska opublikowała specjalny post na Instagramie, w którym odniosła się do całego zdarzenia.
- Zrobiłam, co mogłam, podjęłam próbę zdobycia szczytu w dalekim od ideału stanie zdrowia. Poranek w dniu wyjścia i samopoczucie napawały optymizmem. Niestety wraz z wysokością było tylko gorzej. Zaczęłam zwracać wszystko, włącznie z wodą, lekami, o jedzeniu nie wspominając. Droga do C1, która ostatnio zajęła nam 4,5h z Bazy Wysuniętej, tym razem zamieniła się w dramat. Pomijając już ogromne wycieńczenie, moja czołówka przestała działać. Wszystko to działo się w terenie lodowym o nachyleniu co najmniej 50 stopni, nic nie widząc, musiałam w zupełnych ciemnościach przepinać sprzęt, nie będąc pewną, czy wybieram właściwą linę – czytamy.
- Szukałam po omacku skał do złapania i jednocześnie musiałam mnóstwo siły wkładać we wbijanie raków w lód, gdyż nie mogłam odnaleźć stopni. W podobnych okolicznościach przebiegała dalsza wspinaczka, już nie tylko w terenie lodowym (…) Pokonaliśmy całą drogę zjazdową bezpiecznie. Następnie kilka godzin bardzo mozolnego powrotu do Bazy z ABC. Mój stan był bardzo zły, zadzwoniłam do ubezpieczyciela. Udało się bardzo sprawnie skontaktować z Pakistańską Armią, która dysponuje śmigłowcami i zorganizować helikopter, który zabrał mnie z Bazy. Jestem już w Skardu, samo zmniejszenie wysokości dało mi ogromną poprawę zdrowia. Po raz pierwszy od 5 dni mam apetyt i ustał ból.
Dałam z siebie wszystko, nic więcej zrobić na tej wyprawie nie mogłam.
Dziękuję Wam z całego serca, że byliście ze mną – zakończyła.
RadioZET.pl
Oceń artykuł