Słynna zawodniczka zgubiła się w Alpach. Noc spędziła na mrozie
Gabriela Soukalova, trzykrotna medalistka olimpijska w biathlonie, przeżyła chwile grozy podczas wakacji w Livigno. Słynna Czeszka stracił orientację w Alpach i musiała spędzić noc w górach przy temperaturze -7 stopni Celsjusza.

Gabriela Soukalova przez lata była jedną z największych gwiazd kobiecego biathlonu. Z igrzysk olimpijskich w Soczi w 2014 roku wróciła z trzema medalami - dwoma srebrnymi i jednym brązowym. Na swoim koncie ma także dwa tytułu mistrzyni świata oraz Kryształową Kulę za zwycięstwo w klasyfikacji generalnej Pucharu Świata w sezonie 2015/2016. Chociaż w 2019 roku zakończyła karierę, to wciąż pozostaje aktywna. Sprawność fizyczna pozwoliła jej przetrwać trudne chwile, które spotkały ją podczas wakacji we włoskim Livigno.
Soukalova była gościem programu CNN Prima NEWS. Czeszka opowiedziała w nim o niebezpiecznej przygodzie w Alpach. Była zawodniczka wyjechała na urlop wraz ze swoim partnerem i córką Isabelką, ale w środę chciała pobyć sama i wybrała się na górską przejażdżkę rowerową szlakiem przyrodniczym. Niestety po drodze napotkała na nieoczekiwane trudności.
Gabrela Soukalova spędziła noc w górach
- Niestety w pewnym momencie droga została przerwana, ponieważ całe zbocze się zawaliło. Pokonanie tej przeszkody na rowerze wymagało ode mnie dużo wysiłku. Byłam już wyczerpana, chciałam wrócić i próbowałam znaleźć drogę przez GPS. Zdałam sobie sprawę, że muszę zostawić rower - mówiła Czeszka.
Dalej poszła pieszo, ale po dwóch kilometrach ta trasa się skończyła. W międzyczasie rozładował jej się telefon przez ciągłe używanie nawigacji GPS i nie mogła odnaleźć właściwej drogi. Zorientowała się, że chodzi dookoła nasypu i musi przygotować się na nocleg w górach. Temperatura spadła do -7 stopni Celsjusza, więc aby nie zamarznąć, całą noc ćwiczyła. Bała się tylko niedźwiedzi. Nad ranem ruszyła dalej.
- Zaświtało mi w głowie, że jedyną szansą na ratunek będzie wejście na skałę kilkaset metrów nad doliną. Spodziewałam się, że o świcie będzie latał helikopter szukający mnie, ale latał nie tam, gdzie przebywałam. Cieszę się, że mam za sobą tyle lat treningu, bo w przeciwnym razie byłoby to bardzo wymagające - opisywała.
Ratownicy, którzy w czwartek po południu odnaleźli Soukalovą, nie mogli uwierzyć, że ktokolwiek był w stanie wspiąć się na tę skałę. Nazwali ją "Wonder Woman". - Myślałam o córce i Milosu. Kiedy w końcu udało mi się do nich wrócić i przytulić, to był najmilszy moment w moim życiu. Nawet nie możesz sobie czegoś takiego wyobrazić, jeśli tego nie doświadczysz - zakończyła.
RadioZET.pl/cnn.iprima.cz