Andrzej Bargiel przerwał wyprawę na Mount Everest: "Za duże ryzyko"
Andrzej Bargiel z powodu złych warunków pogodowych przerwał wyprawę na Mount Everest (8848 m). Celem polskiego skialpinisty był pierwszy w historii zjazd na nartach z najwyższego szczytu świata bez użycia tlenu.

Andrzej Bargiel w 2013 roku jako pierwszy Polak zjechał na nartach z ośmiotysięcznika - Shishapangmy (8013 m). Pięć lat później został pierwszym sportowcem na świecie, który powtórzył ten wyczyn na K2 (8611 m) w Karakorum. W sierpniu wyruszył w Himalaje, by bez użycia tlenu zjechać na dwóch deskach z Mount Everestu. Niestety jego plany pokrzyżowała pogoda.
W zeszłym tygodniu Bargiel rozpoczął atak szczytowy, ale porywisty wiatr zmusił go do odwrotu 29 września. 34-latek i towarzyszący mu Janusz Gołąb wycofali się do obozu 2, gdzie spędzili ostatnie dni.
Bargiel zakończył wyprawę
- Atak szczytowy mocno dał nam w kość. Wyszliśmy na wysokość 8000 m n.p.m. – na Przełęcz Południową. Tam zatrzymał nas wiatr, który był mocniejszy niż w prognozach. W porywach osiągał 100 km/h, przez co nie mogliśmy rozbić namiotu i założyć obozu - powiedział Bargiel w filmie opublikowanym na Twitterze.
- Nie da się wejść na tak wysoki ośmiotysięcznik przy tak mocnym wietrze. Dlatego wróciliśmy tutaj. Po analizach prognozy uznaliśmy, że najrozsądniej będzie zakończyć wyprawę. Niestety nie widać szans na to, abyśmy mogli wspinać się dalej. W kolejnych dniach nadchodzą bardzo duże opady śniegu, które spowodują wysokie zagrożenie lawinowe, więc musielibyśmy bardzo długo czekać na jakąkolwiek szansę. Uznałem, że ryzyko jest zbyt duże i to jest najrozsądniejsza decyzja - uzasadnił himalaista.
Bargiel zaliczył szereg wyjść aklimatyzacyjnych, aby dobrze przygotować się do realizacji głównego celu swojej himalajskiej misji. Celem tych wypraw było przygotowanie wydolnościowe oraz poszukiwanie optymalnej trasy zjazdu na nartach. Ostatnie wyjście aklimatyzacyjne zakończyło się w piątek 23 września.
"Najwyżej udało się dotrzeć do Obozu 4, a najwyższy nocleg Andrzej zaliczył w »trójce«. Pojawił się nawet pomysł, aby do ataku szczytowego ruszyć już wtedy, ale pogoda zmusiła wyprawę do trzymania się założeń, a nawet przyspieszenia zejścia" - napisano w komunikacie na stronie redbull.com.
RadioZET.pl/PAP