Oceń
Kilka dni temu na oficjalnej stronie WTA pojawił się artykuł zatytułowany: "Tenis potrzebuje Szarapowej". Problem w tym, że tenisistki mają co do tego wielkie obiekcje, a faworyzowanie Rosjanki, która wraca po dopingowej wpadce, uznają za co najmniej dziwną sytuację.
Chcesz być na bieżąco? Śledź Radio ZET - SPORT na Facebooku
Pod koniec kwietnia w Stuttgarcie "Masza" wystąpi po raz pierwszy od 14 miesięcy. Rosjanka otrzymała "dziką kartę" na turniej w Niemczech - podobnie postąpili organizatorzy zmagań w Madrycie i w Rzymie, a niewykluczone, że tym samym tropem podążą również gospodarze wielkoszlemowego French Open. Oficjalna strona WTA postanowiła stworzyć z tej okazji artykuł tłumacząc, że ułatwianie powrotu na szczyt jednej z największych gwiazd tenisa nie jest niczym złym, a wręcz domagają się tego same zawodniczki.
W artykule powołano się na opinie kilku czołowych tenisistek, z których większość... wyraziła duże obawy wobec faworyzowania Szarapowej. Liderka rankingu WTA Angelique Kerber przyznała, że to "dziwna sytuacja", a Simona Halep dodała, że "nie wie, co ma o tym myśleć". Nawet rodaczka "Maszy" Swietłana Kuzniecowa, która broniła 29-latki z Niagania po jej wpadce, oceniła, że "dzikie karty na każdy turniej dla zawodniczki z dopingową przeszłością mogą budzić kontrowersje". WTA wyciągnęła jednak swoje wnioski - artykuł zatytułowano "Tenis potrzebuje Szarapowej".
Tekst promowano m.in. w mediach społecznościowych. Bardzo szybko został skrytykowany, m.in. przez... kolejną tenisistkę, Alize Cornet. "Przepraszam?" - zapytała retorycznie Francuzka.
Co ciekawe, po protestach zawodniczek i środowiska tenisowego artykuł został usunięty, ale w mgnieniu oka zdążył obiec całą sieć, w której - jak wiadomo - nic nie ginie.
Tenisistki nie rozumieją tej sytuacji
- Miejsce w drabince [turnieju w Stuttgarcie] straciła przez to jedna niemiecka zawodniczka. To naprawdę dziwna decyzja - przyznała wcześniej Kerber. Turniej za naszą zachodnią granicą rozpocznie się 24 kwietnia, a więc jeszcze w momencie, kiedy Szarapowa będzie zawieszona. Organizatorzy poszli jej jednak na rękę i jej pierwszy mecz zaplanowali na 26 kwietnia.
- Moim zdaniem dopuszczenie jej do startu w takim momencie budzi wiele kontrowersji. Myślę, że oznacza to trochę brak szacunku wobec innych zawodniczek z touru. Każdy zasługuje na drugą szansę, nie ma co do tego wątpliwości. Ale na powrót trzeba sobie w takich sytuacjach zapracować grając od samego dołu, bo doping to jednak zdecydowanie inna sytuacja niż kontuzja - oceniła Caroline Wozniacki, która w drugiej rundzie turnieju w Indian Wells wyeliminowała Magdę Linette.
Decyzje organizatorów krytykują także panowie, m.in. Andy Murray i Jo-Wilfried Tsonga.
W roli obrończyń Marii Szarapowej oraz gospodarzy turniejów stanęły m.in. Venus Williams i Karolina Pliskova.
Radwańska milczy
W kwestii masowo przyznawanych "dzikich kart" Marii Szarapowej nie wypowiedziała się Agnieszka Radwańska. Po raz ostatni Polka powiedziała kilka zdań na temat Rosjanki w lutym.
- Po tej przerwie znów może grać świetnie, tak jak już kiedyś się jej udało, gdy wracała po kontuzji ramienia. Nie sądzę, aby zatraciła swój rytm meczowy i stanie się bardzo trudną rywalką już od pierwszego pojedynku. Na początku nie może liczyć na rozstawienie i każda z nas będzie mogła trafić na nią we wczesnych fazach turnieju - przyznała najlepsza polska tenisistka.
Maria Szarapowa została zdyskwalifikowana - najpierw na dwa lata, a po apelacji w CAS na 14 miesięcy - za stosowanie zabronionego środka o nazwie meldonium.
RadioZET.pl/Sportowe Fakty/tenisklub/WTA/KS
Oceń artykuł
