Oceń
Serhij Stachowski, ukraiński tenisista, ponad miesiąc temu grał jeszcze w eliminacjach do Australian Open, a obecnie broni swojego kraju na froncie. „Gdy wychodziłem z domu, mój synek pytał: tato, gdzie jedziesz” – wyznał olimpijczyk z Londynu.
Serhij Stachowski opisał swoją historię w rozmowie z BBC. Tenisista dowiedział się o wojnie będąc na wakacjach w Dubaju. Rozmawiał o niej z rodzicami mieszkającymi w Kijowie. Stachowski włączył telewizor i z powodu obrazów, które zobaczył nie mógł spać przez trzy dni. - Nie wierzyłem w to, co widzę. Próbowałem dowiedzieć się, gdzie jest moja rodzina, jak sobie radzą i jak zła jest sytuacja – powiedział w rozmowie z BBC.
Stachowski przewiózł rodzinę do Budapesztu. Wtedy jego żona zapytała go, co ma zamiar dalej robić. - Usłyszała odpowiedź, której nie chciała. Była zdenerwowana. Nie grałem w Pucharze Davisa tylko dla dumy, więc nie mogłem być poza tym, co dzieje się w moim kraju – stwierdził ukraiński tenisista.
"Dziecko zapytało mnie: tato, gdzie idziesz?"
36-latek wyszedł z domu nie żegnając się z dziećmi. - Oni czytali książki, więc im nie przeszkadzałem. Najmłodsze dziecko zobaczyło mnie i zapytało: gdzie idziesz? Miałem na sobie plecak. Odpowiedziałem: niedługo wracam.
Jak się okazało, tenisista jeszcze długo nie pojawi się w domu. Najpierw udał się do Bratysławy, gdzie kupił kamizelki kuloodporne i hełmy, z którymi dotarł na granicę. Jak opowiedział, widział ludzi, którzy stali na granicy w mrozie sięgającym minus ośmiu stopni, w tym ok. 100 dzieci. Stachowski dotarł do Lwowa, skąd przejechał na wschód kraju. Zatrzymał się w Kijowie, gdzie wstąpił do oddziału. Tenisista podkreślił, że nigdy nie przeszedł żadnego treningu wojskowego.
- Nie wiedzieliśmy kiedy wejdą do Kijowa, więc czas, który nam pozostał, chcieliśmy wykorzystać jak najlepiej. Spaliśmy z kałasznikowami. W momencie uderzenia musieliśmy być gotowi – podkreślił.
"Ukraińcy żywią wobec Rosjan nienawiść"
Stachowski cały czas udzielał wywiadów, by przybliżyć opinii publicznej sytuację w jego kraju. Podkreślał w nich, że nie był przekonany do użycia broni aż do momentu w którym zobaczył obrazy z Buczy.
- To, czego oni tam dokonali jest nieludzkie. Nie można opisać nienawiści, jaką ludzie żywią wobec Rosjan. Ludzie, którzy tam żyli, nie zasłużyli na taki los. Oni byli zwykłymi cywilami, a nie dostali szansy na życie - powiedział 36-latek. Stachowski podkreślił też w rozmowie, że jest zwolennikiem zawieszania Rosjan i Białorusinów w turniejach tenisowych. - Widzieli, co robi ich armia, widzieli zburzone miasta: Kijów, Charków, a nie wyszli i nie protestowali. Nawet jeśli wyszli, to było ich niewielu – podkreślił.
Stachowski po dłuższym czasie wrócił do Budapesztu i spotkał się z rodziną. - Wyjaśniłem dzieciom, że pojechałem bronić kraju. Podkreśliłem, że nie zrobiłem nic wielkiego - podsumował.
Ponad miesiąc przed wybuchem wojny Sergij Stachowski brał udział w kwalifikacjach do Australian Open, w których przegrał. Po tym zakończył karierę. W grze pojedynczej ukraiński zawodnik wygrał 4 turnieje rangi ATP Tour. Najwyżej dotarł do 31. miejsca rankingu ATP. Stachowski reprezentował swój kraj w Pucharze Davisa i igrzyskach olimpijskich.
RadioZET.pl/PAB
Oceń artykuł