Oceń
Piłkarze Borussii Dortmund awansowali do ćwierćfinału Pucharu Niemiec, ale Herthę Berlin wyeliminowali w środę dopiero w rzutach karnych. W regulaminowym czasie gry był remis 1:1. Obrońca Łukasz Piszczek opuścił boisko w przerwie, prawdopodobnie poczuł ból w plecach.
Chcesz być na bieżąco? Śledź Radio ZET - SPORT na Facebooku
W serii rzutów karnych zawodnicy stołecznej Herthy trzykrotnie się pomylili - najpierw Fabian Lustenberger trafił w poprzeczkę, próbę Vladimira Daridy obronił bramkarz Roman Buerki, a Salmon Kalou przestrzelił. Po stronie BVB jedenastki nie wykorzystał Christian Pulisić. Ostatecznie w rzutach karnych było 3-2.
W środę w ósemce pucharowych rozgrywek zameldowało się także Schalke Gelsenkirchen. Ekipa z Zagłębia Ruhry słabo wypada w Bundeslidze, ale po raz pierwszy od 2011 roku znalazła się w ćwierćfinale Pucharu Niemiec. Wszystko dzięki zwycięstwu nad SV Sandhausen 4:1.
Mecz rozstrzygnął się praktycznie w osiem minut, bo między 38. minutą a 45+1. do bramki trafiali Alessandro Schoepf, Daniel Caligiuri i Naldo. Po przerwie na listę strzelców wpisali się jeszcze w barwach gospodarzy Andrew Wooten (64.), a dla Schalke Jewhen Konopljanka.
Gdy drużyna z Gelsenkirchen sześć lat temu była po raz ostatni w ćwierćfinale, sięgnęła potem po trofeum. Na to liczą piłkarze także tym razem, dzięki czemu będą mogli jeszcze liczyć na udział w europejskich pucharach w kolejnym sezonie.
Znacznie większą niespodziankę sprawił beniaminek trzeciej ligi Sportfreunde Lotte. W środę wyeliminował występujący na zapleczu niemieckiej ekstraklasy TSV 1860 Monachium 2:0, a wcześniej "wyrzucili" z Pucharu Niemiec Werder Brema i Bayer Leverkusen.
Awans do ćwierćfinału dały drużynie z małej miejscowości Lotte gole urodzonego w Polsce Jarosława Lindnera oraz Kevina Freibergera. To dopiero trzeci występ w historii tej drużyny w Pucharze Niemiec.
Boisko na środowy mecz przygotowali... wolontariusze. W nocy z wtorku na środę spadł bowiem śnieg i pod znakiem zapytania stanęło rozegranie spotkania. Klub postanowił poprzez media społecznościowe poprosić swoich kibiców o pomoc w przygotowaniu boiska do gry. Zgłosiło się ponad 100 chętnych i zdążyli na czas.
Eintracht Frankfurt poradził sobie z występującym w 2. Bundeslidze Hannoverem 96 2:1. Ekipa występująca na zapleczu niemieckiej ekstraklasy wyszła na prowadzenie w 57. minucie, ale później do bramki trafiali już tylko rywale - Taleb Tawatha (62.) i Haris Seferović (66.). W 78. minucie na murawie pojawił się Artur Sobiech. Polski napastnik wywalczył nawet rzut karny w doliczonym czasie gry, ale bramkarz Eintrachtu obronił strzał Salifa Sane.
RadioZET.pl/PAP/KS
Oceń artykuł