Oceń
- No bzdura, totalna bzdura - tak na pojawiające się wśród kibiców zarzuty odpowiada sekretarz generalny Polskiego Związku Lekkiej Atletyki Paweł Olszański. Fani są oburzeni brakiem powołania dla Marceliny Witek na mistrzostwa Europy i sugerują, że jej absencja związana jest z chęcią wysłania do Berlina większej grupy działaczy.
Chcesz być na bieżąco? Śledź Radio ZET - SPORT na Facebooku
23-letnia oszczepniczka wypełniła kryterium kwalifikacyjne na ME w Berlinie. W maju w Białogardzie uzyskała rezultat 66,53 m, co jest obecnie 2. wynikiem w Europie. Potem zmagała się z kontuzją barku i nie powróciła już do dyspozycji z początków sezonu, a mimo to została mistrzynią kraju (55,97 m).
W oświadczeniu PZLA czytamy, że nieobecność Marceliny Witek w 86-osobowej kadrze wynika jedynie z "troski o jej zdrowie". Z takim tłumaczeniem nie zgadza się ani zawodniczka, ani jej trener i ojciec Mirosław Witek. Także środowisko lekkoatletyczne nie pozostawiło suchej nitki na decyzji związku, a najmocniej wybrzmiał głos rekordzisty Polski w biegu na 200 m, Marcina Urbasia.
Witek nie jedzie na ME przez działaczy?
Kibice jednoznacznie ocenili tę sytuację: skoro Witek wypełniła minimum, to powinna pojechać na ME bez względu na fakt, że jej forma odbiega od optymalnej. Jeśli była zdolna wygrać mistrzostwa Polski, to jest też w stanie powalczyć w Berlinie.
Z taką oceną nie zgadza się jednak sekretarz generalny PZLA, Paweł Olszański.
- Czy wyjazd na mistrzostwa Europy i rzucenie około 50 metrów dla zawodniczki mającej drugi wynik w Europie miałby jakiś sens? - pyta w rozmowie z Łukaszem Jachimkiem ze sport.pl.
W sieci pojawiły się zarzuty, że brak powołania dla oszczepniczki oznacza, że do Berlina poleci większe grono działaczy. Olszański odrzuca także taką ocenę.
- No bzdura, totalna bzdura! Mistrzostwa są blisko, nie będzie ogromnych kosztów choćby związanych z przelotami. My do Berlina wysyłamy bardzo dużą grupę trenerów, których dodatkowo sami opłacamy. Jest ich około 15. Finansujemy ich pobyt i wejściówki, żeby mogli dopilnować swoich zawodników na miejscu. W zatwierdzonej przez Ministerstwo Sportu i Turystyki grupie jest tylko jeden działacz – Tomasz Majewski, który będzie pełnił rolę kierownika ekipy - broni się sekretarz generalny PZLA.
Witek wściekła na działaczy
- Spełniłam wszystkie kryteria. Po co one są, jeżeli nie mają potem znaczenia? - mówiła Witek po ogłoszeniu składu na mistrzostwa Europy w Berlinie. Dodała, że chciała jechać na te zawody nawet ze świadomością, że "rzuca za mało", ale decyzja PZLA była inna.
- Widzieliśmy, w jakiej dyspozycji jest Marcelina. Jeśli ktoś liczył na cud, no to przepraszam, nie wiem, co powiedzieć. Martwię się, jak ona to wszystko przeżywa. Była rozmowa z zawodniczką. Przeprowadzili ją dyrektor Kęcki i Tomek Majewski. Starali się wszystko wytłumaczyć i uzasadniali. Również, że powinna sobie odpuścić start w mistrzostwach Europy. Wydawało się, że wszystko jest wyjaśnione. Dzisiaj wiemy, że zabrakło rozmowy i komunikacji z trenerem-ojcem i najpewniej z tego powodu zabrakło porozumienia i wspólnego stanowiska, a teraz są niepotrzebne nerwy i złość - tłumaczy Olszański.
Mistrzostwa Europy w Lekkiej Atletyce odbędą się w Berlinie w dniach 6-12 sierpnia.
TO TAKŻE MOŻE CIĘ ZAINTERESOWAĆ:
- Lekkoatletyczne ME 2018: Absurdalny terminarz pokrzyżuje plany polskiej sztafety?
- Mistrzostwa Europy w Lekkoatletyce 2018 - TERMINARZ zawodów w Berlinie
RadioZET.pl/sport.pl/PAP/KS
Oceń artykuł