Oceń
Shirin van Anrooij, mistrzyni świata juniorek, doznała groźnie wyglądającej kontuzji w wypadku, do którego doszło podczas zawodów Pucharu Świata w kolarstwie przełajowym w czeskim Taborze. 18-latka upadła tak pechowo, że w jej przedramię wbiła się tarcza hamulcowa.
Shirin van Anrooij jechała z przodu stawki. Na pierwszym zakręcie doszło jednak do potężnej kraksy z udziałem kilku zawodniczek. Większość z nich szybko się pozbierała, natomiast zakrwawiona Holenderka przez dłuższą chwilę leżała na ziemi. Podejrzewano otwarte złamanie ręki, ale okazało się, że w jej przedramię wbił się fragment tarczy hamulcowej, co spowodowało głęboką ranę.
- Nigdy nie widziałem takiej rany - mówił menedżer zespołu Telenet Baloise Lions, w barwach którego jeździ van Anrooij. - Straciła dużo krwi, nie ma czucia w dłoni, jej biodro też nie wygląda dobrze - dodał.
Shirin van Anrooij przeszła operację
Shirin van Anrooij została przetransportowana do szpitala, gdzie przeszła operację usunięcia metalowego elementu. W wyniku kraksy doznała także złamania palca, ale szczęśliwie nie uszkodziła mięśni i ścięgien. Jak można wnioskować z jej wpisu w mediach społecznościowych, jest w dobrym nastroju.
"Muszę zostać w szpitalu przez kilka dni, ale mam nadzieję, że szybko wrócę. Nie wiem jednak, ile potrwa rekonwalescencja po tym wypadku" - napisała na Instagramie.
Shirin van Anrooij jest jedną z najlepszych kolarek młodego pokolenia. W lutym, jeszcze przed pandemią COVID-19, wywalczyła w szwajcarskim Duebendorfie tytuł przełajowej mistrzyni świata juniorek. Świetnie spisuję się też na szosie - w sierpniu zajęła 4. miejsce w mistrzostwach Europy w jeździe indywidualnej na czas.
RadioZET.pl/TVN24
Oceń artykuł
